środa, 20 lipca 2016

*tom 2* Rozdział 9 - haja na fejsaczu

*Jemma*
Jak najprędzej musiałam zebrać się i pójść do Kejt. Do torebki spakowałam telefon, portfel i klucze, po czym wyszłam z domu. Biegłam tak szybko, że przez przypadek potrąciłam samochód, a kiedy dotarłam pod dom Kejt to ze zmęczenia syczałam jak wściekła anakonda. Miałam nadzieję, że Zejn dalej jest w domu. Kiedy jednak weszłam do środka, nie mogłam go znaleźć. Szukałam wszędzie!: w schowku na miotły, pod dywanem, w kanapie i za lodówką. Niespodziewanie zauważyłam latający pod sufitem dywan, a na nim ZEJN!!! Miał turban i karton soku z granatu, a przy okazji śpiewał "Allah akbar song".
- Elo makrelo lofffciam cb - zaczęłam.
- FUUUJ UGH OMG NEI - krzyknął Zejn na mój widok i aż spadł z latającego dywanu.
Zaraz po tym zaczął uciekać i schował się w jakimś przypadkowym pomieszczeniu. O em dżi, on zostawił sok z granatu! Wezmę go i oprawię w domu w ramkę! Zara, w którym pokoju on się schował? OK wlezę do przypadkowego.
- AAAAaaaAaGGSADFZfcxdfzaaaA JEMMAAAAA!!! - usłyszałam. To były Kejt i Selena.
Obie uciekły do innego pokoju, gdzie spotkały Zejna, który postanowił je wysadzić. Wypadły przez okno, a kiedy Zejn zobaczył mnie, również wyskoczył oknem.
- Zejn poczkoj na mnie! - zawołałam i wyskoczyłam za nim.
Po tym jak zaczął uciekać, pobiegłam za nim. Niestety schował się w meczecie, więc musiałam wrócić do domu. Na szczęście miałam jeszcze jego sok z granatu.

 
*Debi(l)*
DING DONG KIM DZONK DUP DUP DUP!!! Pobiegłam otworzyć drzwi, a idąc na dół wypierdzieliłam się na schodach. Za drzwiami stały Kejt i Selena.
- Elolololo - powiedziały.
- Elolololo - odrzekłam.
- Razem z Wioletą stalkujemy Niala na fejZBUKU. Też chcecie? - spytałam.
- No pewka konewka! - odpowiedziała Kejt.
Poszłyśmy do mojego pokoju. Lajkowałyśmy i komentowałyśmy wszystkie zdjęcia i statusy Niala, gdy nagle dostrzegłyśmy coś niepokojącego...
- Jakaś Aszli Train lajkuje wszystkie zdjęcia i statusy Niala! - oznajmiłam.
- I do tego komentuje! - dodała oburzona Wjoleta.
- Toż to nie do pomyślenia jest! - zawołała Selena.
- Jak tak wgl można? To normalna wiocha jest! - podsumowała Kejt, a my się zgodziłyśmy.
- Trzeba coś z tym zrobić, bo tak być nie będzie - powiedziała Wjoleta.
- No to macie jakiegoś pomysła? - spytała Selena.
- Zgłaszajmy jej konto aż dostanie bana!!! - rzuciła Kejt.
Zgodziłyśmy się.
- ZARA! - krzyknęłam.
- Co? - spytała reszta.
- Nial odpowiedział na kom Aszli Train!!! - dokończyłam.

Aszli Train: Nial lowki kc kc ;*** ♡♡♡<333 Keidy bendzie koncerd One Diredzdią???
Nial Choran: W gródnió po poudnjó!! iks de

- Hejtujmy ją u niej na tablicy! - rzuciła Wjoleta.
- Dobra, ale żeby wiochy nie było to użyjmy mojego konta do hejtowania - powiedziała Kejt logując się na jej konto Agcdfvv Hhvdd, z którego pisała do Niala "Zjem ci babcię".
- Mg napisać pierwszego hejta? - spytała Selena.
- Oki foki - zgodziła się Kejt.

Agcdfvv Hhvdd: Aszli, ty łysy szczórże.

- Ale jej dowaliłaś OMG dobre to było - chwaliłyśmy hejta Seleny.
- napisałam "rz" z kropką, bo nie wiem jak się to pisze iks de - dodała Selena.
Później hejtowałyśmy po kolei, śmiejąc się przy tym jakbyśmy miały padakę:

Agcdfvv Hhvdd: Bolało jak spadłaś s Alazki? BO MASZ TAKI KSZYWY RYJ
Agcdfvv Hhvdd: Masz na nazwizgo Train to uwarzaj bo sie wykoleisz!!!
Agcdfvv Hhvdd: Cytójonc Szekzpira akt 69 wers 666: jesteś pedałem.
Agcdfvv Hhvdd: Kjedy Maćiek s klanó cie zobaczył to dostał dałna!
Agcdfvv Hhvdd: Jezteś brzytka!
Agcdfvv Hhvdd: NIAL CIE NEI KOHA

Nagle Aszli odpisała.

Aszli Train: A ty marz dałna!
Agcdfvv Hhvdd: Ty spleśniaua kanabko!
Aszli Train: Ty krowo na wypaśie!
Agcdfvv Hhvdd: Ty zuamany flamastsze!
Aszli Train: Ty workó s odkóżacza!

Niespodziewanie Aszli nas zbanowała.
- A to menda! - zawołałam.
- Tak wgl to w grudniu popołudniu koncert One Direction będzie! - przypomniała Kejt.
- No, jak Nial tak napisał to będzie - dodała Wjoleta.
- OMG tylko jak my się na niego dostaniemy jak hajsu nie mamy? - spytała Selena.
Wtedy zaczęłyśmy wymyślać jak można dostać się na koncert bez hajsu.

czwartek, 14 lipca 2016

*tom 2* Rozdział 8 - Jemma coming back *DAM DAM DAM!*

*Kejt*
Siedziałam na dupie oglądając Kiepskich w TV, gdy nagle jak struś pędziwiatr przypędziła do mnie Selena, po drodze potykając się o dywan.
- MAM STRASZNĄ WIADOMOŚĆ! - oznajmiła wstając z podłogi.
- Jakom? - spytałam. - A i wyłącz tego capsa bulwersu.
- Za drzwiami stoi Zejn!!! - wyjaśniła Selena.
- O nei((u)mar)! - zawołałam.
- Co??? Neimar umar??? Toż to katastrofa jest! - krzyczała przerażona Selena.
- Nie! Chodziło mi o to, że ten psychiczny terrorysta z downem stoi za naszymi drzwiami! - byłam bardzo zbulwersowana.
Nie wiem co teraz zrobimy. Nial nasyła na nas araba za oblanie mu jednej zasranej koszulki kawą ze Star(krulika)Baksa. Jak on mógł?!! A mówili, że ten podryw działa. Ale i tak go lofffciam c: Teraz należało jakoś pozbyć się Zejna zanim nas wysadzi. Poszłam najpierw otworzyć drzwi i sprawdzić czy dalej tam jest. W ostatniej chwili się powstrzymałam. Postanowiłam bezpieczniej zapukać
- Puk! Puk! - krzyknęłam.
Nikt nie odpowiedział więc otworzyłam drzwi.
- Cukierek albo zamach! - powiedział Zejn stojący za drzwiami.
Szybko zatrzasnęłam drzwi przed jego nosem. Nosz kurdesz bangladesz, jednak nie poszedł.
- Mam pomysła! - rzuciła Selena. - Pożyczymy od starych pieniążka na loda i za to kupimy koszulkę dla Niala!
Zgodziłam się. Od razu poszłyśmy do starego. Oczywiście wmówiłyśmy mu, że lody kosztują 10 tysięcy franków, a on w to uwierzył, ale postanowił iść do Biedry i wajsować dlaczego lody są takie drogie. Wzięłyśmy pieniądze i udałyśmy się do galerii w celu odkupienia bluzki dla Niala. Zapamiętałam, że była ona z Cloppa. Natychmiast weszłyśmy do tego sklepu i zaczęłyśmy szukać bluzki. Nagle w powietrzu pojawiła się jakaś brzydka plama. Toż to portal jest! Wyszedł z niego Czarodziej Złodziej.
- Dzień dobry, czy macie może 10 tysięcy franków? - spytał Czarodziej Złodziej.
- Tak, a o co chodzi? - potwierdziłam wymując z kieśni 10 tysięcy franków.
- Już nie, iks de - powiedział wydzierając mi je z ręki i wrzucając do portalu. Przy okazji ukradł też 10 wieszaków z ubraniami, w tym koszulkę podobną do tej, którą zalałam Nialowi.
- PANIE, NO CO PAN ROBISZ! - krzyknęła zdenerwowana Selena. - WYNOCHA!
Czarodziej Złodziej przestraszył się i wlazł do portalu. Musiałyśmy wrócić do domu bez zakupów. Kiedy dotarłyśmy zauważyłyśmy coś dziwnego - przed drzwiami nie było Zejna. Pewnie pomyślał, że odkupiłyśmy tą bluzkę huehuehueheheh XD Weszłyśmy do domu i poszłyśmy słuchać najnowszej płyty 1D. Selena wyszła jeszcze zrobić herbatę na nasze One Direction party.

*Selena*
Wyszłam z pokoju Kejt i udałam się do kuchni. Kiedy jednak przekroczyłam próg, doznałam zawału i musiałam napić się oranżady Heleny. Zobaczyłam Zejna siedzącego w naszej kuchni przy stole i popijającego sok z granatu.
- AAaAAaaaaAAAAaaaAAAAaA! - krzycząc pobiegłam do pokoju Kejt i zatrzasnęłam drzwi, po czym zaczęłam budować barykadę z mebli.
- Opętało cię? - spytała Kejt.
- ZEJN JEST W KUCHNI! - oznajmiłam. - I PIJE SOK Z GRANATU!
- AAAaaaaAAAaaaAA! - wydarła się Kejt i dołączyła do budowania barykady.
Nagle wpadłyśmy na genialny pomysł, jak pozbyć się Zejna... Trzeba wprowadzić stan wyjątkowy i użyć środków masowego rażenia... Postanowiłyśmy zawołać Jemmę *DAM DAM DAM!*.
- Dobra, ja napiszę do Jemmy na fb *DAM DAM DAM!* - oznajmiła Kejt i nagle zagrzmiało chociaż świeciło słońce, a pieron trafił w dom mieszkającego w pobliżu Dziecka Emo.

Kejt Sunday: Helou Jemma
Jemma bezStajls: Haj Kejt
Kejt Sunday: Komon Jemma lets goł parti
Jemma bezStajls: Ułołu ułołu
Kejt Sunday: A tak wgl to przyjć bo Zejn jes ó mnei
Jemma bezStajls: Zejn o em dżi o em dżi!!!11!!!1 Jórz biegnrm!!

Żeby nie było to my się z Jemmo nie przyjaźnimy i dalej się jej boimy, tylko przez internet się mniej boimy.

*Jemma*
Po tym co napisała Kejt, wzięłam prysznic, uczesałam się przy okazji poprawiając flamastrami <JA NIE MG Z TEGO SŁOWA XD> fioletowo niebieski kolor moich włosów, zrobiłam mejkap i ubrałam się (obowiązkowo w bluzkę do pół bunda!). "Idę na podryw" - pomyślałam. *DAM DAM DAM! I grzmot, tym razem w dom Jemmy, którego pół odpadło*
- FAK JU! - zawołał Hary - ZNOWU BĘDZIE NA MNIE ŻE DOM ZEPSUŁEM!

środa, 13 lipca 2016

*tom 2* Rozdział 7 - wiocha w Star[króliku]Baksie

*Selena*
- Orka na horyzoncie! - zawołała Kejt. - Jedzie w stronę Star[królika]Baksa!
- Weim, ale nei chce mi się tak zapieprzać na tym kucu na szynach. - odrzekłam.
- To czystokrwista lama na biegunach, a nie kuc na szynach, ale mi też się nei chce - potwierdziła Kejt.
Nagle coś wstrętnego przelatując nad nami zasłoniło słońce. Czy to ptak? Czy to samolot? Nei(mar)! Nei no dobra, to nei był Neimar. Toż to Siwy Mikołaj na saniach z antylopami jest!
- Mam pomysła! - zawołałam.
- Wykupimy cały asortyment czipsów z Mezim i koka coli z Lawendowskim??22?2? - ucieszyła się Kejt.
- Nie! - zaprzeczyłam stanowczo. - No dobra, to też, ale później. Przywiążmy poniacze na biegunach do sań Siwego Mikołaja!
- Oki supi pomysł - zgodziła się.
Szybko zarzuciłyśmy lasso z lejców i zaczepiłyśmy za sanie. Śiwy Mikołaj nawet nie zauważył, że coś się przyczepiło do jego sań.
- Elo morelo, możesz pan skręcić do Star[królika]baksa? - zapytałam Śiwego Mikołaja.
Nagle jedna antylopa z zaprzęgu się urwała i spadła na autostrade.
- Yyy nie mogę, bo muszę wymienić te oponę co odpadła. - powiedział Śiwy Mikołaj.
- A gówno prawda, bo widziałam jak ją sam odcinasz!!!111!!1!!! - wydarła się Kejt.
Niestety już nie usłyszałyśmy odpowiedzi, bo Siwy Mikołaj odciął nożyczkami lejce naszych jednorożców na biegunach.
- Łoooooo - krzyczałyśmy lecąc.
Sorcia miało być łiiiii, a tera się pewnie wszyscy boją, bo to brzmiało jak Nergal na koncercie.
- Łiiiiiiiii - krzyczałyśmy lecąc.
Nagle wpadłyśmy do krzoków obok autostrady A4. Kurdesz bangladesz teraz musimy dzwonić po taksówkę. Wybrałam numer.
- Skąd wiedziałaś jaki jest numer? - spytała Kejt.
- Nie wiedziałam. Wymyśliłam na poczkoniu. - wyjaśniłam.
Ktoś odebrał.
- Heloł? - zaczęłam rozmowę telefoniczną. - Its mi... Aj łos coś tam coś tam kurde zapomniałam tego tekstu... Heloł. Ken ju hir mi?
- Cooo? Adel pani jesteś proszę ja ciebie? Coś chcioł? - odezwał się prymitywnie gościu z telefona.
- Poproszę dziesięć razy bismart strips, napój z dolewką, dwa nialburgery i kubełek nagetsów XXL. - złożyłam zamówienie.
- Nie ma. Możesz zamówić tylko taksówkę. - usłyszałam w odpowiedzi.
- Ok może być - powiedziałam.
Stałyśmy jeszcze długo przy autostradzie A4. Nagle podjechał jakiś dziwny samochód. Już miałyśmy do niego wsiąść, ale okazało się, że to nie taksówka tylko Pingwin w swoim Su(zu)ki. Ale nas ten cham nabrał że taksówkarzem jest! No nie do pomyślenia, pedofil jeden zasrany! Szybko uciekłyśmy że nawet nie zauważyłyśmy kiedy się znalazłyśmy w galerii. Od razu poszłyśmy do star[królika]baksa gdzie stała orka w kolejce, która wlekła się przez całą galerię. Poszłyśmy po naszą orkę.
- Pan tu nie stał! - powiedziała STARa babka, będąca w kolejce zaraz za orką.
STARa babka o em dżi o em dżi!!!11!! Nagle kolejka się przesunęła i orka była już pierwsza.
- Co pan/pani zamawiasz? - spytała kasjerka z ADHD.
- Ugh - odrzekła orka.
- Cooo? - dopytywała kasjerka.
- MuuuUUAooaaAAUuabwagguUuUuŁooOOuuUUU!!! - wydarła się orka i dostała takiej furii, że zaczęła się turlać jakby wzięła el es di i rozdupczyła pół sklepu a później wypadła przez okno.
- MUSIMY IŚĆ PO ORKE NA POLE ZANIM UCIEKNIE!!! - wydarłam się.
Nagle Kejt zauważyła Niala Chora-na stojącego w kolejce. Szybko pobiegła po kawę i wylała ją na niego. No, taki podryw, podobno skuteczny, no wiecie.
- KEJT TY GEJMENIE!!!11!!!11! TO BYŁA MOJA NJU BLUZKA KTÓRĄ WŁAŚNIE KUPIŁEM W CLOPPIE ZA BIG POŻYCZKĘ KTÓRĄ WZIOŁEM W ZUSIE! ODDAWAJ KASE BO NAŚLE NA CB ZEJNA OK!! HAJA! - Nial rozpoczął haję na środku sklepu, a wszyscy patrzyli na niego jak na debila.
- Wypad ze sklepu paskudny wydrze! - powiedziała kasjerka zdenerwowana tym niezwykle wiochmeńskim zachowaniem.
Zdenerwowany Nial wyszedł ze Star[królika]Baksa przywracając kilka stołów i łamiąc krzesło, a kiedy wyszedł z galerii wyrzucił jeszcze naszą orkę do śmietnika. Zara! Nasza orka! Natychmiast wyciągnęłyśmy ją z kosza i zawlekłyśmy do domu. Wrzuciłyśmy orkę do akwarium, tym razem zamykając okno, żeby nie wypłynęła i poszłyśmy oglądać Kiepskich na Polsacie. Nagle usłyszałyśmy "DING DONG KIM DZONK DUP DUP DUP!!!". Ruszyłam dupe z kanapy i poszłam otworzyć drzwi.
- Cukierek albo zamach! - powiedział Zejn.
Szybko zamknęłam mu drzwi przed nosem. Omg toż to groźba Niala była, że Zejna naśle jak Kejt mu hajsu za bluzkę nie odda. Trzeba jak najszybciej wziąć big pożyczkę!

(po)Cionk Dalszy Nastompi iks de

*tom 2* Rozdział 6 - orka dostaje ADHD

*Kejt*
Siedziałam w samochodzie Niala, dodając tłity co sekundę, pisząc teksty typu "Jestem w aucie Niala słeeeeeg loffffki lofffki ♡♡♡♡♡♡ OMG OMG OMG" i dodając milion zdjęć. Nagle usłyszałam czyjś kwik. Pewnie Stary Tuńczyka przyszedł i sąsiedzi się przestraszyli. Wtedy otworzyły się drzwi samochodu.
- Kejt?!1!!??!!!111!!!! - wydarł się Nial.
- Czemu nie jesteś w szpitalu? - spytałam.
- Zobaczyłem niepokojące tłity z tobą w moim czinkłaczento i wypisałem się ze szpitala, żeby cię stąd wygonić - oznajmił Nial.
- Ok, ale zróbmy sobie selfie - powiedziałam
- Nei! - krzyknął Nial i wyrzucił mi telefon do krzaków. - Tak wgl to wynocha! - dodał i zaczął ścigać mnie miotłą.
Uciekając zobaczyłam stojących na podjeździe i śmiejących się Luj-isa i Lijama.
- Wy też wynocha! - krzyknął Nial i ich też wyłonił miotłą.
Pobiegłam do domu. Przed domem stał bardzo wielki czarny worek. Aaa, przecież dzisiaj zbierają śmieci wielkogabarytowe. Z worka jednak wystawał duży czarny ogon ryby.
- Dlaczego wyrzuciliście moją orkę?!! - wydarłam się wchodząc do domu.
- Bo jest w stanie daleko posuniętego rozkładu - odrzekł stary. - a poza tym dzisiaj zbierają śmieci wielorybowe.
- A gówno prawda, bo ona żyje przecież! - zaprzeczyłam. - I to nie wieloryb tylko orka!
- A gdzie jest moje Peżo?! - krzyknął stary.
- I moja motorola! - dodała stara.
- I mój ajfon! - zawołała Selena.
- Yyy eee uuu ooo aaa iii qqq zgubiły się - odrzekłam i wybiegłam z domu zanim się skapną, że to ja je popsułam.
Poszłam do sklepu zoologicznego, żeby kupić akwarium dla orki. Kiedy wybrałam idealne, udałam się do monopolowego. Kupiłam 100 litrów wódy. Z zakupami wróciłam do domu. W swoim pokoju zamontowałam akwarium i napełniłam wódą. Chwilę po tym wzięłam orkę sprzed domu i zawlekłam po schodach do pokoju, a później wrzuciłam do akwarium. Kiedy tam wpadła, wychlapała dupą prawie całą wódę. Kurde, a mogłam się nauczyć tego prawa Archimendesa. Żeby wóda nie spłynęła na korytarz, zamknęłam drzwi i otworzyłam okno, żeby wypływała na pole. Tego jednak nie przewidziałam - orka wypłynęła razem z wódą przez okno! I do tego wpłynęła na posesję Starego Tuńczyka!
- Choinka no nie! No po prostu choinka no nie do jasnej nialerki kruca banda kurna chata motyla noga kurza twarz krowia dupa!
- Kejt! Nie przeklinaj na terenie chałpy mojej! - wydarła się moja stara. - Idź do spowiedzi!
- Ok. - odrzekłam i poszłam do spowiedzi a zaraz po tym pobiegłam do domu żeby zaplanować włam do Starego Tuniola i zabrać orkę z powrotem.
Poszłam najpierw po Selenę bo bałam się tam iść sama. Kiedy włamałyśmy się wchodząc kulturalnie przez furtkę, poczułyśmy jak tam jedzie cyganem.
- Ale tu jedzie cyganem! - powiedziała Selena.
Wtedy dostałam szarą srajtaśmą z biedronki w ryj. Kiedy zobaczyłyśmy cyganów przy ognisku grillujących rolki papieru toaletowego na patykach, zorientowałyśmy się, że w ogródku Starego Tuńczyka właśnie trwa Cygan Party. Z głośników wydobywało się "Tuńczyka stary-y tuńczyka stary-y!" naprzemiennie z cygańskimi pieśniami weselnymi. Na scenie z gratów stał Stary Tuńczyka i prezentował swój taniec opętaniec. Hmm przynajmniej łatwiej się będzie włamać i zabrać orkę. Jednak okazało się, że orka siedzi w Tuńmobilu i zaraz wyjedzie na wstecznym za bramę. Szybko zamknęłyśmy bramę, ale orka przejechała po płocie i ogródkach sąsiadów aż na autostradę A4. Ja i Selena wzięłyśmy koniki na biegunach z garażu i pojechałyśmy za orką.

*tom 2* Rozdział 5 - suprajs, bicz

*Kejt*
Zdegustowana zachowaniem personelu szpitala, niechętnie wsiadłam do czarnego Nissana. Zaraz, przecież ja przyjechałam Peżo. Szybko wysiadłam z Nissana i pobiegłam szukać Peżo mojego starego. Pozostało tylko jedno pytanie: jak ja weszłam do nieswojego samochodu? W sumie to czarny Nissan jest bardziej słeg. Porzuciłam poszukiwania Peżo i wróciłam do poprzedniego auta. Ruszyłam w stronę knajpy i po 10-godzinnym staniu w korkach na trasie A4 dotarłam na miejsce. Ah, no tak, nie wspomniałam, że po drodze wstąpiłam do galerii i kupiłam sobie takie najs korki jak Lawendowski normalnie, a potem stałam w nich przez 10 godzin na chodniku przy trasie A4, bo nie chciało mi się iść do pracy. Koza na pewno dobrze się sprawuje - pomyślałam przekraczając próg knajpy. Zobaczyłam ją stojącą za ladą i szybko wyjęłam z torebki telefon mojej starej, którym zrobiłam zdjęcie, żeby wrzucić na snapika. W knajpie było wyjątkowo dużo klientów. Przy jednym ze stolików siedziały nawet mohery, które poprzedniego dnia pożyczyły mi kozę. To na pewno jej zasługa. Byłam dumna z wyboru tego zastępstwa. Nagle przypomniałam sobie, że dziś jest dzień wypłaty. Szczęśliwa chciałam odebrać swoje wynagrodzenie, ale koza strasznie się rozpanoszyła i rościła sobie prawa do wypłaty. Szefowa uznała, że skoro nie było mnie dwa dni w pracy, pieniądze dostanie koza. Całe 2600 należało do niej. Byłam bardzo wściekła, bo za tyle mogłabym kupić już prawie dwa ajfony. Na domiar złego koza zaczęła zjadać banknoty. No ja przepraszam bardzo, ale tak być nie będzie! Chwyciłam za miotłę.
- Ty pedalska kozo! Zabiję cię!!1!!1!!! 1!!111!!!11!! - krzyczałam uderzając miotłą na oślep.
Po tym incydencie zostałam definitywnie zwolniona z pracy. Pojechałam prosto do domu Niala.

*Luj-is*
Po powrocie ze szpitala postanowiliśmy pójść do Niala. Znaczy tylko ja i Lijam, bo Hary od razu wrócił do siebie, żeby naprawić fryzurę, a Zejn musiał iść do meczetu na piątkową modlitwę.
- Mam pomysła! - zawołał Lijam.
- Jakiego? - spytałem.
- Hahahssasihihi, poczkoj bo nie mogę przestać się śmiać huehihiahahadsa - zaczął się śmiać jak opętany, więc walnąłem go w ryj. - Okok teraz ci powiem - mówił, kiedy skończył się śmiać. - obrzucimy samochód Niala srajtaśmą i jajkami.
- Hahadsaha ok - zgodziłem się i poszliśmy do biedronki.
Już sobie wyobrażałem jak Nial przyjeżdża ze szpitala i widzi swoje czinkłaczento ozdobione jakimś gównem. W sklepie nakupiliśmy tyle rolek papieru toaletowego ile się dało, a do tego jeszcze jajka i jakieś przypadkowe rzeczy, które były na promocji. Po skończonych zakupach udaliśmy się z powrotem do Niala, ale to co tam zobaczyliśmy, przekroczyło ludzkie pojęcie.
- Kejt?!! - krzyknął zdziwiony Lijam widząc ją siedzącą na parapecie ze słownikiem w jednej ręce i telefonem w drugiej.
- Próbuję zgadnąć hasło do wifi i wpisuję każde istniejące słowo po kolei, a nawet każdą kombinację kilku słów jaka istnieje! - oznajmiła. - Nawet "okoń" próbowałam.
- Jesteś debilem, hasło to 1234 - powiedziałem.
- A no fakt, dziena sis, bo muszę spamować do Niala tliterze.
Zostawiając Kejt poszliśmy do garażu Niala. Zaczęliśmy bezczelnie obwijać srajtaśmą jego samochód. Nagle wpadłem na jeszcze lepszego pomysła:
- Zamknijmy w środku Kejt, żeby było straszniej!
- Looool ok Nial będzie miał taki suprajs bicz jak to otworzy - potwierdził Lijam.
Kejt zgodziła się na nasz plan i weszła do samochodu, a my kontynuowaliśmy obrzucanie go jakimś dziadostwem z promocji w biedrze. Kiedy skończyliśmy nasze dzieło, zaczęliśmy się śmiać jak idioci i tak czekaliśmy na powrót Niala.

*tom 2* Rozdział 4 - akcja na tłiterze

*Nial*
Przemierzałem Rów Mariański na moim majestatycznym rumaku o jednym rogu i mieniącej się wszystkimi kolorami tęczy grzywie, w poszukiwaniu mitycznego rudego murzyna.
- O ciul, przecież ja mam uczulenie na jednorożce! - spostrzegłem.
Przypomniałem sobie, że nie umiem oddychać pod wodą i natychmiast zacząłem się topić, a mój jednorożec już dawno pływał do góry brzuchem. STRZELIŁ KOPYTAMI hahahsafhaga, na suchara przedśmiertnego nigdy za późno. Nagle z głębin wyłonił się syren Ariel. Prosiłem go o pomoc, jednak on był niewychowany i bezczelnie zaczął mnie dźgać widłami.
- Nial, ty geju! - wołał Luj-is dźgając mnie kijem od mopa. - Kejt się za tobą przewlekła do szpitala! Jest przy wejściu!
Moje sny są żałosne - pomyślałem, kiedy wreszcie do mnie doszło, że leżę w szpitalu na Biskupińskiej, a nie w Rowie Mariańskim. Z zewnątrz usłyszałem głos jakiejś dziewczyny rozmawiającej w recepcji. Po jej niewyjściowych tekstach od razu ją rozpoznałem. Tak, to zdecydowanie musiała być Kejt.
- Panie recepcjonisto, jak się pan nazywa? - spytała. - Bo nie wiem, a muszę wiedzieć jak się nazywa cały personel, bo się tu wprowadzam.
- Tomasz Problem, a tak w ogóle to nie jestem recepcjonistą tylko woźnym i szukam mojego mopa. - odrzekł.
- Ja przepraszam bardzo, ale nie mam żadnego problemu! Idę szukać Niala, bo pan jesteś chamski, o! - powiedziała oburzona Kejt i ruszyła w kierunku sali, na której leżałem.
- Nial! Na co jesteś chory? - rzuciła na wstępie.
- Na syfa, hifa i ebolę. - oznajmiłem robiąc przerwę po każdym słowie, by dodać więcej dramatyzmu tej sytuacji. - A i musisz stąd wyjść w trybie natychmiastowym, bo się zarazisz i umrzesz. - dodałem, żeby ją odstraszyć.
- Chcę się zarazić, będziemy siski chore razem na te same choroby i wgl, też będę leżeć w szpitalu, solidarność z chorym Nialem, chyba tłitne o tym i zrobię akcję dla dajrekszoners: chorujemy na syfa, hifa i ebolę, żeby Nial nie był sam! - rozgadała się Kejt.
- Do solidarności to się trzeba było zapisać za komuny i Bolkiem zostać, a tera idź mi stąd! - krzyknąłem.
- No wła - potwierdził Lijam.
- A wgl to twoja akcja jest żałosna! - powiedział Zejn.
- A gówno prawda, bo mi zazdrościsz! Bo moja akcja ma więcej lajków niż twoja alkaida! - wydzierała się Kejt. - Już tysiąc pięćset sto dziewięćset dajrekszonerek zadeklarowało, że weźmie udział w akcji, AaaaaaaaaAaaAA*kwik dajrekszonerki*AaAaaaAaaa
Do sali, przerywając kłótnię, wszedł widocznie zdenerwowany Hary, który wcześniej siedział w szpitalnej łazience i układał fryzurę, żeby zrobić sobie selfie na snapika.
- Przez twój krzyk napryskałem sobie lakierem do włosów na twarz i chyba dostałem kurzej ślepoty! Zginiesz mendo! - zagroził Hary.
Kłótnia toczyła się dalej i wchodziła na coraz gorsze etapy, pochłaniając nawet innych pacjentów leżących na tej sali. W sam środek kłótni wszedł doktor Eryk Wajman.
- Przepraszam państwa - grzecznie przeprosił wchodząc nam w słowo. -ale wypierdzielać mi stąd wszyscy! Już!
Wszyscy ucichli. Za poleceniem lekarza zacząłem się pakować i opuściłem szpital w trybie natychmiastowym.
- Ej, ale pacjenci nie! - usłyszałem jego wołanie kiedy już miałem wsiąść do miejskiego.
Wróciłem się i z powrotem znalazłem się na sali. Tym razem jednak musiałem tam siedzieć sam i nie miałem z kim rozmawiać. Jedynym plusem było to, że Kejt sobie poszła. Jedyne czego się bałem to tego, że za chwilę przywiozą tu tłum dajrekszonerek, które w ramach akcji Kejt postanowiły zachorować na syfa, hifa i ebolę.

~♡~♡~♡~♡~♡~♡~♡~
PRZYZNAWAĆ SIĘ, KTO BIERZE UDZIAŁ W AKCJI I CHORUJE NA SYFA, HIFA I EBOLĘ? XD

sobota, 12 marca 2016

*tom 2* Rozdział 3 - hamburger z jednorożca

*Nial*
Siedziałem przy stoliku wypatrując Harego z naszym zamówieniem, a przy okazji tłitując o dupie maryny. "Siedzę sobie na krześle w restauracji, yoloo". Nagle podbiegł do mnie Hary.
- Kejt to Agcdfvv Hhvdd! - krzyczał.
- Co? Nialmożliwe. Wiem, że jest psychiczna, ale kiedy dostałem tę wiadomość, ona słuchała Maryli na moim kompie. Widziałem. - oznajmiłem.
- Powiedziała "zjem ci babcię", to podejrzane - dodał Hary.
- Dobra, pójdę do lady i jej spytam, wtedy się dowiemy. - byłem pewien, że mój pomysł się sprawdzi i od razu wstałem z krzesła.
Podszedłem do lady i zacząłem wstukiwać wiadomość: "Kejt, czy to ty jesteś Agcdfvv Hhvdd?".
- No hejka Nial, jesteś z Alaski? Bo tam są takie laski! - zaczęła, ale przerwał jej sygnał wiadomości z messengera - A, czekaj, muszę odpisać.
Wtedy otrzymałem odpowiedź: "Nie, to nie ja". Kurczaczki, jak nie Kejt to kto? Ale nadal uważam, że jest lekko niezrównoważona psychicznie. Wtedy Kejt kontynuowała falę żałosnych tekstów:
- Bolało jak spadłaś z nieba aniołku? Gdybyś była drzewem byłabyś przystojnym drzewem. Masz na imię WiFi? Bo czuję, że coś nas łączy. Gdybyś była hamburgerem w McDonaldzie nazywałabyś się McBeauty. Tak wgl to zrobiłam ci hamburgera, chcesz? - spytała
- Nie. - odrzekłem.
- A i tak ci go dam. - powiedziała i wepchała mi do rąk zapakowanego w biały papier hamburgera a potem dodała: - Dziesięć! Mam bazę, zwrotów nie przyjmuję!
- No kurde, znowu przegrałem w tej żałosnej zabawie i teraz muszę zjeść tego hamburgera z niezidentyfikowanymi składnikami - oburzyłem się.
Mimo to zrobiłem pierwszego gryza.
- Czy tam jest kotlet z jednorożca?!! - spytałem rozpoznając smak.
- Tak, a co? - dopytywała Kejt.
- Mam uczulenie na mięso jednorożców! - oznajmiłem i dostałem padaki.
- Do jasnej Nialerki, Nial czemu tańczysz Harem Szejka beze mnie?! - krzyknęła. - Ja chcę być dżdżownicą! - dodała i owinęła się w ciasto do pizzy a potem zaczęła się wić ze mną po podłodze.
Czemu ona jest niedorozwinięta? Mam padaczkę przez jej hamburgera, a ona sobie tańczy jakby nigdy nic! Wtedy podeszła do nas reszta chłopaków z 1D. Obawiałem się, że oni też zaczną tańczyć.
- Musimy zadzwonić na pogotowie! - zawołał Luj-is i wyjął z kieszeni telefon.
- Nie! Ja zadzwonię pierwsza! - rzuciła Kejt i prześlizgnęła się za ladę, po czym wyjęła z torebki telefon, który wcześniej ukradła Selenie.
Wpisując numer nie zauważyła, że trzyma telefon do góry nogami.
- O szlak! - krzyknęła Kejt. - Nie umiem się posługiwać ajfonem mojej sis i przez przypadek zadzwoniłam pod numer 666!
Kiedy jednak chciała wpisać 999 okazało się, że jakiś demon już odebrał. Przestraszona rzuciła telefonem o ścianę.
- Ło luju! Rozwaliłam telefon Seleny! Teraz będę musiała pracować w nadgodzinach, żeby zarobić na dwa ajfony! - wydzierała się Kejt.
Nagle usłyszeliśmy wycie karetki. Kejt zdenerwowała się, że jednak Luj-isowi udało się zadzwonić jako pierwszemu. Do knajpy wbił doktor Eryk Wajman i na noszach zaniósł mnie do karetki.
- Dokąd go wieziecie? - spytała Kejt.
- Na Biskupińską. - odparł doktor Eryk Wajman
Kejt za ten czas wybiegła na ulicę, gdzie akurat przechodziły mohery z kozą na łańcuchu.
- Mogę pożyczyć waszą kozę na chwilkę? Potrzebuję, żeby coś mi zjadło trawę w ogródku, bo nie stać mnie na kosiarkę. - wytłumaczyła.
Mohery się zgodziły, a Kejt pobiegła z kozą do restauracji. Ubrała ją w roboczy fartuch i postawiła za ladą, a sama wzięła Peżo swojego starego i pojechała do szpitala na Biskupińską.




piątek, 4 marca 2016

*tom 2* Rozdział 2 - nialowa knajpa

*Kejt*
Starzy nie dali mi kasy na nowego ajfona. Jak oni mogli? Przecież to dopiero piąty ajfon w tym miesiącu! Dlaczego w tym domu nie ma nawet pieniędzy na chleb? - pomyślałam siedząc w oryginalnych Air Maxach, pod złotym żyrandolem i patrząc przez okno z widokiem na nasze 10 basenów i jacht. Bezcelowo gapiąc się przed siebie siedziałam trzy godziny. Nagle dostrzegłam leżący pod dywanem zeszyt.
Podniosłam go. Na okładce było napisane "lista rzeczy, których nigdy nie zrobię". Otwarłam i zaczęłam czytać wszystkie punkty po kolei. Już wiem! Przejdę na głodówkę! A nie, to nie to... Pójdę do pracy! Pomysł wydawał mi się głupi, nawet nie dziwiłam się dlaczego jest na liście rzeczy, których nigdy nie zrobię, ale pomyślałam o knajpie, do której często przychodzi Nial. Zaraz weszłam na jej stronę internetową, a kiedy dowiedziałam się, że akurat szukają pracownika, postanowiłam zadzwonić pod numer znajdujący się na dole strony. Bez problemu zostałam zatrudniona i już od jutra miałam zacząć pracę.

- następnego dnia -

Jak zwykle obudził mnie dźwięk budzika. Wyszłam z łóżka i popełzałam na brzuchu jak dżdżownica do drzwi. Kiedy jednak przypomniałam sobie o nialowej knajpie, od razu się rozbudziłam. Wzięłam krótki, dwu i pół godzinny prysznic, uczesałam się i zrobiłam mejkap, a następnie podeszłam do szafy. Założyłam szarą bluzkę z krótkim rękawem z croppa za 49,99zł, uszytą w Bangladeszu, rurki z wysokim stanem za 59zł, które dostałam rok temu na urodziny od ciotki Matyldy i białe skarpetki z Pumy za 50zł. Ubrana udałam się do kuchni i usmażyłam naleśniki, które następnie szybko zjadłam. Zarzuciłam przez ramię torbę, wsunęłam na nogi buty z logiem Nike i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku knajpy. Weszłam przez zaplecze, nałożyłam roboczy fartuch i już stałam przy blacie. Zanim jednak rozpoczęłam pracę, pomyślałam, że w każdym momencie mogą przyjść chłopaki z One Direction. Musiałam zrobić tak, żeby usiedli przy stoliku jak najbliżej lady. Zabrałam więc wszystkie inne krzesła i stoliki, a następnie schowałam je na zapleczu. Został tylko jeden stolik, a przy nim 5 miejsc siedzących. Kiedy wróciłam z zaplecza zauważyłam, że są już zajęte. No nie, tego nie przewidziałam - same dziadki i mohery, których torby też muszą siedzieć. Zajęli miejsca, które były dla 1D, ale przecież nie mogę ich wyrzucić. Niespodziewanie drzwi do knajpy się otwarły. Nie zgadniecie kto wszedł. To One Direction! Ale zaraz, przecież ich stolik jest zajęty.
- Co się stało ze stolikami? - spytał Lijam. - Jeszcze wczoraj tu były.
- Eee sprzątaczka musiała wyprać obicia krzeseł i zapomniała ich odłożyć na miejsce - skłamałam i szybko przyniosłam je z zaplecza, po czym poustawiałam na swoich miejscach.
- Kejt? - zauważył Nial. - Znowu mnie prześladujesz?
- Nie, no skąd, o co ci chodzi? - parsknęłam i wróciłam za ladę.
Jak na złość usiedli na drugim końcu sali, przy najbardziej oddalonym ode mnie stoliku. Teraz nie będę mogła ich podsłuchiwać i zapisywać w pamiętniku cytatów z ich rozmów, co za pech. W pewnej chwili jeden z nich wstał i podszedł do blatu, żeby złożyć zamówienie. No nie, to Harold, a ja chciałam Niala.
- Zjem ci babcię - powiedziałam z nadzieją, że się przestraszy, a następnie przyjdzie Nial.

*tom 2* Rozdział 1 - wiadomość z groźbą

*Nial*
Była 22 w nocy, więc już dawno spałem. Stary był na delegacji, a stara chyba się gdzieś zgubiła. A nie, jednak pojechała do wujka z Ameryki i obecnie jest na karnawale w Brazylii. Właściwie to na jedno wychodzi, bo jestem sam w domu. Długo nie mogłem zasnąć, bo coś mnie straszyło za oknem. Kiedy jednak wreszcie mi się udało, obudziło mnie światło z telefonu. Przyszło powiadomienie z messengera. Co za menda pisze do mnie w środku nocy? Zdenerwowany kliknąłem w ikonkę messengera. Okazało się, że właśnie dostałem wiadomość z groźbą od osoby o nazwie "Agcdfvv Hhvdd". Pewnie jakiś arab. Kiedy przeczytałem treść, dostałem pierwszego stadium zawału.
Wiadomość brzmiała "Zjem ci babcię". Nie wiedziałem co robić, więc zdeterminowany odpisałem "Którą?". Długo nie otrzymywałem odpowiedzi, bo jak się okazało, dostałem tę wiadomość godzinę temu, ale mój telefon jest jakiś opóźniony. Kiedy miałem już wracać spać, zauważyłem, że Agcdfvv Hhvdd zapomniał wyłączyć lokalizacji. Przypatrzyłem się i... Zaraz, jak to? Ta wiadomość została wysłana z mojego domu! Mam nadzieję, że nie wysłałem jej sam do siebie, bo to by była wiocha, gdyby się okazało, że boję się własnej wiadomości. Nagle zgłodniałem i zdecydowałem, że pójdę po makaron. Włożyłem laczki i sprintem przebiegłem korytarz aż do schodów włączając wszystkie światła, tak żeby po drodze nic mnie nie zjadło. Schodząc na dół, potknąłem się o odkurzacz i spadłem z 5 stopnia. Czemu włącznik światła na schodach musi być na samym dole? - pomyślałem leżąc na podłodze. Kiedy już włączyłem światło, zauważyłem, że coś leży na kanapie w salonie. Korwin Krul! To na pewno on! A mogłem wysłać ten łańcuszek do 5000 znajomych. No, ale to nie moja wina, że tylu nie mam. Wziąłem miotłę z kuchni i powoli skierowałem się do salonu. Kiedy już miałem to dźgnąć, obudziło się.
- Kejt?!! - krzyknąłem i odruchowo próbując walnąć ją w łeb miotłą, przypadkowo rozwaliłem żyrandol.
- Elo morelo - przywitała się jakby nigdy nic.
- Bez obrazy, ale po co ty tu w ogóle przylazłaś i jakie ciemne moce cię tu wpuściły?! - spytałem.
- Weszłam oknem, bo było otwarte. - odrzekła i wstała z kanapy po czym usiadła przy komputerze. - Przyszłam posłuchać Maryli Rodowicz. - weszła na jutuba, ale przerwałem jej wyszukiwanie i wyłączyłem komputer, żeby tu nie siedziała.
- Ale czemu w moim domu?!
- Bo stara powiedziała, że znalazła taką fajną piosenkę Maryli, a ja nie mogłam jej posłuchać u siebie, bo wcześniej dostałam szlaban na kompa na tydzień, a ajfon mi się złamał - wyjaśniła.
- Ok to możesz posłuchać Maryli, ale tylko raz a później masz stąd iść bo jutro urządzam imprezę one direction i nie może tu być żadnych downów - oznajmiłem
Miałem już iść na górę, ale kiedy usłyszałem "WSIĄDŹ DO POCIĄGU BYLEJAKIEGO!" w wykonaniu Kejt, postanowiłem wygonić ją wcześniej. Wyrzuciłem komputer przez okno.
- Przypomniało mi się, że jednak nie mam komputera - powiedziałem.
- A to sorcia sis, pójdę posłuchać Maryli u sąsiada - oznajmiła Kejt i wyszła przez okno.
Bałem się tylko, że jednak zauważy, że komputer leży na polu i jeszcze się tu wróci. Kiedy długo nie wracała, wziąłem makaron z lodówki i poszedłem na górę. Wtedy zauważyłem, że Agcdfvv Hhvdd mi odpisał. Tym razem lokalizacja była z ogródka. Gdy zobaczyłem treść, jeszcze bardziej się przestraszyłem - "Nie twoją, Harego!". O nie! Ktoś chce zjeść babcię Harego! Muszę go ostrzec! "Którą?" - odpisałem.

niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 39 - klub seniora

*Kejt*
Byłam se dzisiaj na szopingu w galeri bo dziś są órodziny mojego starego! Ale będzie dżampra ale najpierw musze zaprosić jeden de żeby zrobili koncert, stary na pewno się ucieszy a jak nie ty chyba ma downloada. Zadzwonię do Niala najpierw bo supi jest i tak wgl to "I ♥ Nial Horan" mam napisane na bluzce swag. Wzięłam moją motorole yyy znaczy srajfona 10 (miałam srajfona śedem ale się zepsuł a wgl to wiocha mieć taki starożytny model którego używali ostatnio w starożytnej mongolii - wiem bo widziałam na obrazku w ksionszce do histori)