piątek, 4 marca 2016

*tom 2* Rozdział 2 - nialowa knajpa

*Kejt*
Starzy nie dali mi kasy na nowego ajfona. Jak oni mogli? Przecież to dopiero piąty ajfon w tym miesiącu! Dlaczego w tym domu nie ma nawet pieniędzy na chleb? - pomyślałam siedząc w oryginalnych Air Maxach, pod złotym żyrandolem i patrząc przez okno z widokiem na nasze 10 basenów i jacht. Bezcelowo gapiąc się przed siebie siedziałam trzy godziny. Nagle dostrzegłam leżący pod dywanem zeszyt.
Podniosłam go. Na okładce było napisane "lista rzeczy, których nigdy nie zrobię". Otwarłam i zaczęłam czytać wszystkie punkty po kolei. Już wiem! Przejdę na głodówkę! A nie, to nie to... Pójdę do pracy! Pomysł wydawał mi się głupi, nawet nie dziwiłam się dlaczego jest na liście rzeczy, których nigdy nie zrobię, ale pomyślałam o knajpie, do której często przychodzi Nial. Zaraz weszłam na jej stronę internetową, a kiedy dowiedziałam się, że akurat szukają pracownika, postanowiłam zadzwonić pod numer znajdujący się na dole strony. Bez problemu zostałam zatrudniona i już od jutra miałam zacząć pracę.

- następnego dnia -

Jak zwykle obudził mnie dźwięk budzika. Wyszłam z łóżka i popełzałam na brzuchu jak dżdżownica do drzwi. Kiedy jednak przypomniałam sobie o nialowej knajpie, od razu się rozbudziłam. Wzięłam krótki, dwu i pół godzinny prysznic, uczesałam się i zrobiłam mejkap, a następnie podeszłam do szafy. Założyłam szarą bluzkę z krótkim rękawem z croppa za 49,99zł, uszytą w Bangladeszu, rurki z wysokim stanem za 59zł, które dostałam rok temu na urodziny od ciotki Matyldy i białe skarpetki z Pumy za 50zł. Ubrana udałam się do kuchni i usmażyłam naleśniki, które następnie szybko zjadłam. Zarzuciłam przez ramię torbę, wsunęłam na nogi buty z logiem Nike i wyszłam z domu. Ruszyłam w kierunku knajpy. Weszłam przez zaplecze, nałożyłam roboczy fartuch i już stałam przy blacie. Zanim jednak rozpoczęłam pracę, pomyślałam, że w każdym momencie mogą przyjść chłopaki z One Direction. Musiałam zrobić tak, żeby usiedli przy stoliku jak najbliżej lady. Zabrałam więc wszystkie inne krzesła i stoliki, a następnie schowałam je na zapleczu. Został tylko jeden stolik, a przy nim 5 miejsc siedzących. Kiedy wróciłam z zaplecza zauważyłam, że są już zajęte. No nie, tego nie przewidziałam - same dziadki i mohery, których torby też muszą siedzieć. Zajęli miejsca, które były dla 1D, ale przecież nie mogę ich wyrzucić. Niespodziewanie drzwi do knajpy się otwarły. Nie zgadniecie kto wszedł. To One Direction! Ale zaraz, przecież ich stolik jest zajęty.
- Co się stało ze stolikami? - spytał Lijam. - Jeszcze wczoraj tu były.
- Eee sprzątaczka musiała wyprać obicia krzeseł i zapomniała ich odłożyć na miejsce - skłamałam i szybko przyniosłam je z zaplecza, po czym poustawiałam na swoich miejscach.
- Kejt? - zauważył Nial. - Znowu mnie prześladujesz?
- Nie, no skąd, o co ci chodzi? - parsknęłam i wróciłam za ladę.
Jak na złość usiedli na drugim końcu sali, przy najbardziej oddalonym ode mnie stoliku. Teraz nie będę mogła ich podsłuchiwać i zapisywać w pamiętniku cytatów z ich rozmów, co za pech. W pewnej chwili jeden z nich wstał i podszedł do blatu, żeby złożyć zamówienie. No nie, to Harold, a ja chciałam Niala.
- Zjem ci babcię - powiedziałam z nadzieją, że się przestraszy, a następnie przyjdzie Nial.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński