wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 27 - nyga nyga nyga

Trasa koncertowa cz. IV - Australia

*Debi(l)*
Zapieprzaliśmy na kosiarkach aż nagle się zorientowaliśmy się że nigdzie nie ma orki. Musieliśmy się po nią wrócić! Zaczęliśmy się odpychać nogami od ziemi żeby kosiarki szybciej jechały ale wtedy nie zauważyliśmy że potrącił nas tramwaj tak że wlecieliśmy przednią szybą, przelecieliśmy przez wszystkie wagony i wylecieliśmy tylną szybą. Nagle zorientowaliśmy się że gdzieś zgubiliśmy kosiarki ale co z tego, orka ważniejsza! Pobiegliśmy szukać orki aż nagle potknęliśmy się przez jakąś paskudną, wielką, obślizgłą rybe. Fuj! Poszliśmy dalej szukać naszej orki. Zara! Toż to nasza orka była! Szybko wróciliśmy się po nią. Obok niej jeszcze była kosiarka więc na nią wsiedliśmy i wzięliśmy ze sobą orke. Pojechaliśmy z nią na przystanek autobusowy i akurat podjechał autobus to najpierw wepchaliśmy tam orke. Wtedy wszyscy zaczęli nas hejtować że się wpychamy zanim oni wysiądą a jakiś pingwin nawet chynoł nas do krzoków. AAAAaaaAAAAAaaaaAAaAAaaaaaAAAaaaAAaaaaaAaaAAAaaa tone! A nie, chwila, jesteśmy w krzoku a nie w kałuży lol.
- Żaal ta dżangla zniszczyła mi fryzure chyba sie zabije - powiedział Hary
- Potnij sie mydłem swag - powiedział Lijam
- Ok to choćmy do chińczyka po mydło - zgodził się Hary

Wszyscy poszliśmy do chińczyka.
- Zara! - krzyknął Zejn
- Co?! - spytaliśmy
- A i od razu mówie: nie, nie chcemy sie bawić w zamach! - uprzedził Nial
- Mam uczulenie na bomby - powiedziała Wjoleta
- Nie o to mi chodziło, ale kurdesz bangladesz przypomniao mi sie że zostawiłem moje bomby razem z bagażami w hotelu! - wydarł się Zejn - ale dobra chciałem wam ogłosić iż gdyż ponieważ że orka odjechała w autobusie!!!!!!!!!!!111!11!111111!
Wtedy nastała nagła gównoburza wścieklizny i wszyscy zaczęli używać brzydkich wyrazów takich jak: "cholera!!!11!!11!!!!", "kurde!!1!!!111!!111", "oddawać moją orke wy luje!!111!!!!!!11!" albo bezsensowne okrzyki typu "ołeeeeaaaAaaAaaaaeEeeueuhhahehUueuuuuuuaaaaaaaaaaaaAAAaaaaauóóóóóóóÓ!!!!!1111". Po tej nocnej furii polecieliśmy za autobusem i skakaliśmy do okien i robiliśmy krzywe miny do ludzi wydając przy tym murzyńskie plemienne okrzyki godowe aż kierowca nas uznał i chciał nas rozjechać. Nagle autobus się zatrzymał ..dlaczego XDDDD a rzeczywiście przystanek jest XD Szybko wbiliśmy do autobusu i oczywiście nie przepuściliśmy wysiadających i znowu pingwin wydupcył nas do krzoków.
- HFGGUHJGSYHJsdhbAxdghGHD!!11!!!111!1111!!!!!1!!!!1111111!!!!!1111!!! - wydarł ryja Hary bo znowu dżangla mu zniszczyła fryzure - Dobra! Teraz to już serio sie ide pociąć mydłem!
Poszliśmy więc do chinola po mydło. Długo szukaliśmy jakiegoś chińczyka w pobliżu, leźliśmy tam chyba miesiąc ale nwm nie umiem liczyć do tylu tylko do 10 na palcach. Nareszcie zobaczyliśmy jakiegoś chinola na środku pustyni. Zaczęliśmy śpiewać "Nieee maa niee maa jemmy na pustyni, a nialbłądy nie chcą dalej iść!" gdy nagle skoczył na nas jakiś latający królik olbrzym z płetwami i nas zaczął bić po mordach. Nie no dobra nie latający. To tylko tak powiedziałam żeby było fajniej iks de. Jak już se poszed to polecieliśmy z płaczem do chińczyka po mydło. Chcieliśmy zrobić takie fajne wejście smoka z potoka i wbić tak żeby się przed nami drzwi otworzyły ale sie okazalo że to nie są rozsuwane drzwi i się rozpuczyliśmy na szybie jak flaki. Jak sie odkleiliśmy to kulturalnie otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do środka. Na wejściu były choinki to wzięliśmy światełka i sie w nie owineliśmy a potem jeszcze wsadziliśmy se latarki do ryja i goniliśmy tak po sklepie  mówiąc że jesteśmy ufoludkami i mamy wbudowany odbiornik polsatu a teraz mieszkamy w pasie oriona. Sprzedawczyni sie wkurzyła i wzieła mopa z zaplecza po czym zaczęła nas z nim gonić i nas straszyć starymi chińskimi przysłowiami i kołysankami swojego starego co śpiewał jak był na haju pod budką. Tak sie przestraszyliśmy że wleźliśmy za regał i szybko zdjęliśmy te światełka i latarki a później wyszliśmy i udawaliśmy normalnych. Poszliśmy szukać mydła żeby Hary sie mógł pociąć ale za cholere nie mogliśmy go znaleźć.
- Mam pomysła! - powiedziała Kejt - spytajmy sie jakiegoś przypadkowego klienta
Zgodziliśmy sie z jej pomysłem i poszliśmy szukać jakiejś ofiary yy jakiegoś przypadkowego klienta. Nagle zobaczyliśmy jakiegoś starego dziada wciągającego psią karme.
- Dobra to kto sie idzie go pytać o mydło? - spytałam
- Zróbmy wyliczanke! - powiedział Lijam
- Nie! Spiepszaj dziadu od mojego dziada bo to moje mydło jest i ja sie będe cioł to ja sie pójde spytać! - zaprotestował Hary
Hary polazł do tego wiochmena ale zapomniał o co miał sie spytać to wydar morde "OŁOŁOOHHOHUUUAAADUUDUUPTTTÓÓOOEAŁOO!!!!!1111!!1!!111!!!!!1!!!!11!1!11!". Stary wiochmen sie wkurzył i sie rozpłakał a potem walnąl Harego półką ze zniczami w Barbi po czym wyleciał ze sklepu przy okazji zrzucając na podłoge wszystko co napotkał na drodze. Postanowiliśmy poszukać nowej ofiary innego klienta. Zobaczyliśmy gdzieś w kąciczku takiego samego królika co nas pobił, ale chcieliśmy mydło to musieliśmy sie go spytać. Do niego też podlazł Hary.
- Dendobly panie wygięty króliku z nadwagą czy wie pan gdzie sie znajdujo mydło? - spytał
- Ty paskudo w naciągniętym bucie z osiemdziesiątego czwartego przed naszą erą ja ci dam wygiętego królika z nadwagą! Jestem kangurem nie jacyś podrabiańcy! - wkurzył się wygięty królik i kopnął Harego że wyleciał przez okno na pole. Poszliśmy więc do kasy tam sie spytać o mydło.
- Heloł maj frend - powiedział Luj-is - gdzie jest dział z mydłami?
- HAJAAAAAAAA! - wkurzyła sie chińska kasjerka i zaczęła latać pod sufitem i wymachiwać mopem więc uciekliśmy
Poszliśmy poszukać Harego na polu. Znaleźliśmy go za sklepem i poszliśmy z nim dalej tym razem żeby zrobić tu koncert. Szliśmy po pustyni aż nagle zobaczyliśmy jakieś murzyńskie plemie.
- Joł joł murzyni - odezwała się Kejt
- Nie jesteśmy murzynami tylko aborygenami rasisto zasrany!!!!111!!!!!!111!!11!!11!! - #nygabulwers
- Jeden pies - powiedział Nial
- HAJAAAA!!!1!!111111!!!!!!11!!1111!!111 - #nygabulwers x2
Murzynaborygieni sie wkurzyli i zaczeli w nas rzucać bumeragami ale byli tak tępi że nie znali ich zastosowania i jak bumerangi wracały to ucinały im łepy. Pozbieraliśmy zwłoki i ustawiliśmy je w jednym miejscu, tak żeby wyglądalo jak widownia (w międzyczasie mówiliśmy za nich "jo stary" "ja mała") i zaczął sie koncert.
ŁAN GEJ ORENŻADA A ŁONA GACIE A ŁONA GACIE GACIE GACIE GACIE
ŁAN GEJ ORENŻADA A ŁONA GACIE A ŁONA GACIE GACIE GACIE GACIE
ŁAN GEJ ORENŻADA A ŁONA GACIE A ŁONA GACIE GACIE GACIE GACIE
Nagle wbił jakis gang wygiętych królików i kopnęły nas do kosmosa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński