sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 32 - Jemma coming soon *DAM DAM DAM!*

*Lijam*
Dzisiaj som moje órodziny więc postanowiłem zrobić impre i zaprosić Harego, Niala, Zejna, Luj-isa, tych trzech ciuli z dałem (czyt. Kejt, Wjolete i Debi(l)), Sofe, Danio, Pierdka, Kęt-all i eWelonor. Muszę do nich zadzwonić i poinformować że jak nie przyniosą mi fajnego prezentu to ich nie wpuszcze, bo już dzisiaj od starych dostałem przetykaczke do kibla i moją peruke Hany Montany którą sobie sam kupiłem na odpuście za 3 złote ale oni myślą że o tym nie wiem i co roku mi ją kradną żeby później dać mi to jako prezent urodzinowy. Jak się na nich za to fochnołem i powiedziałem że to jest ta sama peruka to powiedzieli "ALE TO NIE PRAWDA, TO NIE PRAWDA! CZY TA PERUKA WYGLĄDA NA TWOJĄ ZASRANĄ PERUKE HANY ŚMIETANY Z ODPUSTU? PYTAM SIĘ, PYTAM SIĘ CIEBIE!" i że się wyprowadzają i wyszli z chałpy z fochem forever. Hmmm ciekawe o co im chodziło. A pewnie i tak wrócą bo zostawili karty kredytowe, ale zanim wrócą to rozpierdziele całą ich kase na gupoty. Przynajmniej jak nie ma starych w chałpie to można legalnie dżampre zrobić i nie będzie haji. Zadzwoniłem więc do wszystkich po kolei ale do Zejna najpierw żeby nie dostał bulu dupy i się nie musiał wysadzić. Długo nikt nie przychodził aż nagle weszła firanka. Zara! Jaka firanka? Toż to duch był!
AaAaaaAaaaAAAaaaaAaAAAaaaaaaAaaAAaa!!! Szybko poleciałem po patelnie i rzuciłem nią przez okno. Loading... Co to wgl miało być? WTF a dobra szybko wziąłem kolejną patelnie i rzuciłem uwaga uwaga tym razem w ducha. Później rzucałem po kolei durszlakiem, garnkami, talerzami, nożami, czajnikiem, mikserem, blenderem i wszystkim co było w szafkach w kuchni oprócz łyżek bo sam się ich bałem. Miotałem tym jak opętany na oślep bo bałem się tego zasranego ducha. Nagle zorientowałem się że on stoi za mną i patrzy na mnie z politowaniem. Przestraszyłem się i wskoczyłem do wiadra z mopem.
- Won niedorozwoju z mojej chałpy! Jusz! - powiedziałem i zacząłem wymachiwać mopem
- Ej no! Przepraszam bardzo ale ja to kulturalnie przyszedłem na twoją imprezę halołinowom! - odrzekł
- A idź pan! To nie impreza halołinowa tylko moje urodziny są! Zara... TOŻ TO STARY TUŃCZYKA W HALOŁINOWYM PRZEBRANIU DUCHA ZROBIONYM NA POCZEKANIU DIY JEST! - wydarłem się - Nie zaprosiłem cie. Ić stont. Chyba że masz dla mnie prezent. Ale ma być fajny bo jak nie to cie wygonie.
- Yyy... eee... ooo... uuu... aaa....  iii... óóó... ęęę... ąąą... a "q" to samogłoska? - wtedy już miałem rzucić w niego kafelkiem - gudbaj maj frend - powiedział i spierdzielił pod lodówke
- Znajde cie i zabije kaszalocie!!!11!!1! - krzyknąłem i poszedłem po pogrzebacz i zacząłem nim dźgać pod lodówką.
- Cześć cwelu - usłyszałem a kiedy się odwróciłem to zobaczyłem wszystkich zaproszonych którzy akurat stali tam od dłuższego czasu i patrzyli na mnie z politowaniem jak biłem pogrzebaczem po lodówce i kafelkach drąc się jak opętany.
- Eee macie prezenty? - spytałem
- No - odpowiedział Luj-is
- Ale mają być fajne bo jak nie to was wygonie.
- Som fajne - powiedziała Sofa i dała mi paczke z prezentem
Otworzyłem a tam... piłka z Mezim! Jeeej odkąd miałem roczek to o takiej marzyłem ale starzy mnie nie kochali i woleli kupić chleb. Onli Barca!!1111!!!!111!! Wziąłem kolejny prezent i otworzyłem a tam... piłka z Mezim! Jeeej odkąd miałem roczek to o takiej marzyłem ale starzy mnie nie kochali i woleli kupić chleb. Onli Barca!!1111!!!!111!! Wziąłem kolejny prezent i otworzyłem a tam... piłka z Mezim! Jee... Zaraz. Co?! Już dwa razy dostałem tą piłke z Mezim... A może cały czas otwierałem ten sam prezent? Nie no chwila mam już dwie piłki z Mezim... Tutaj jest trzecia hmmm yyy WTF co za dałny kupiły mi trzy takie same piłki?!! Ale były fajne to nie moge ich wygonić cholera ej no. Zacząłem otwierać kolejne prezenty i we wszystkich były te pedalskie piłki z Mezim!!! Onli Barca ale bez przesady!!!
- Co to ma znaczyć geje ja sie pytam?!!! Pytam się was! - wydarłem się
- Jak szliśmy na twoją dżampre to przypomniało nam się że na zaproszeniach napisałeś że jak przyjdziemy bez fajnego prezentu to nas wygonisz a akurat w chińczyku była promocja "dwanaście piłek z Mezim w cenie trzynastu" więc kupiliśmy - wytłumaczył Nial
- CHOLERA!!!11!!!111! Ale dobra. Mam pomysła, rozrzucimy te piłki po salonie i będziemy do nich skakać z kanapy i nurkować - powiedziałem
Wszyscy się zgodzili więc porozrzucaliśmy piłki po podłodze. Kiedy szedłem włączyć ruskie techno w radiu to zapomniałem o piłkach i się wypierdzieliłem na ryj. Postanowiłem pójść puścić disko polo tivi w telewizji, ale idąc tam znowu wypierdzieliłem sie o piłke.
- DUPA JAŚ! - krzyknąłem i kopnąłem piłke z całej siły przez przypadek rozpierdzielając plazme
Nagle z rozwalonego telewizora wyszedł STARY TUŃCZYKA! wpuszczając przy tym Samare Morgan. Ale srał pies Samare - stary tuńczyka tu jest!
- TOŻ TO STARY TUŃCZYKA JEST! - kwiknęliśmy wszyscy i pouciekaliśmy każdy w inną stronę ale potem stwierdziliśmy że to bez sensu i się wróciliśmy
- Trzeba to zabić! - powiedziała Kejt
- Popieram - mówili inni między sobą
- Ej no! Ale zara poczkojcie! - krzyknąłem
- Co?! - wydarli się pozostali
- Nie będziecie zabijać tuniola w mojej chałpie bo ja nie chce mieć tu flak ani zwłok ani niczego takiego wstrętnego! - odpowiedziałem
Żeby nie naśmiecić w chałpie zwłokami to postanowiliśmy wygonić starego tuńczyka bez zabijania go, trucia trutką na szczury, zrzucania na niego fortepianu, miażdżenia, topnienia ani nic w tym stylu (chociaż to tak pięknie brzmi). Wzięliśmy z lodówki puszke tuńczyka i wywaliliśmy ją przez okno jak najdalej się dało. Akurat wpadła do sąsiada z naprzeciwka a stary tuńczyka tam poleciał.
- Uff tera będzie wkurzał sąsiada a nie nas - ucieszyłem się
- A to ja idę topić Danio zw - powiedziała Sofa
Postanowiliśmy pograć w gre planszową z gazetki Barbi. Nie umieliśmy posklejać pionków bo instrukcja była zbyt skomplikowana więc zdecydowaliśmy że piłki z Mezim będą pionkami. Nagle ukazało nam się jakieś przebrzydłe stworzenie z rozczochranymi kudłami i obsranym jakimś syfem ubraniu. Aaa to pewnie tylko Samara Morgan. Zaraz, zaraz... Samara Morgan właśnie wchodziła na strych, a to coś dalej tam stało... JEMMA COMING SOON DAM DAM DAM! Wtedy na polu się błysło i usłyszeliśmy grzmot chociaż burzy nie było, a nawet chmur.
- To Jemma! - ostrzegł Hary *DAM DAM DAM!*, wtedy znowu zagrzmiało - Uciekajmy!
Wszyscy poszliśmy się schować pod stołem.
- Ej kto ją tu zaprosił?!! - wydarła się Kęt-all
- Ja na pewno nie! Nikt tego cwelasa nigdy nigdzie nie zaprasza! - odrzekłem
- Trzeba to jakoś wygonić - powiedziała Wjoleta
- Tylko jak oto jest pytanie - powiedziała Pierdek
- Idę na podryw - usłyszeliśmy
JEMMA COMING SOON *DAM DAM DAM! i grzmot też*
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - kwiknęliśmy i uciekliśmy do piwnicy
- Heeeej Zejn myry myry - powiedziała Jemma która jak się okazało uciekała z nami
- ALLAH AKBAR! ALLAH AKBAAR! - darł się Zejn miotając w nią bombami
Po tym znowu uciekliśmy, tym razem do kibla. Nagle z kibla wyłoniła się Jemma! *DAM DAM DAM! i grzmot też*
- Heej Zejn - powiedziała
- AaAaaaAaaaAAAaaaaAaAAAaaaaaaAaaAAaa! - wydarliśmy ryje i uciekliśmy na strych rozwalając drzwi od kibla a Zejn wrzucił jeszcze bombe do kibla i spłukał z nią Jemme
Na strychu już była Samara Morgan.
- Seeeweeeen deee... - zaczęła - AaAaaaAaaaAAAaAAAAAaaaaaaAaaAAaa!
Kiedy uciekła z płaczem to postanowiliśmy zobaczyć czemu tak kwicy. Nagle zobaczyliśmy coś okropnego... JEMMA COMING SOON! *DAM DAM DAM! i grzmot też* Szybko pobiegliśmy na dół i wybiegliśmy z chałpy po czym ją podpaliliśmy i zaczęliśmy spierdzielać jak najdalej.
- Jemma *DAM DAM DAM!* zepsuła nam impre! - oburzył się Zejn
- No właśnie! - potwierdziła Debi(l)
- Zabić Jemme! *DAM DAM DAM!* - krzyknęła Danio
- Ej mam pomysła! - powiedziałem - Mam jeszcze karty kredytowe moich starych a muszę rozpierdzielić całe ich oszczędności na gupoty za kare że co roku na órodziny dostaje moją peruke Hany Montany i jakąś przetykaczke do kibla to chodźmy na krengle!
Wszystkim podobał się ten pomysł więc poszliśmy na kręgle. Nie wiedzieliśmy jak się tego używa więc wymyśliliśmy swoje zasady.
- Ok  to kto chce być kulą? - spytał Hary
- To moje urodziny więc ja chce być kulą pierwszy - powiedziałem
- Ok - zgodzili się pozostali i poszli wypierdzielić wszystkie kręgle gdzieś do krzaków a sami się wciśli do dziury na kręgle i je udawali.
Ja byłem kulą więc zacząłem się turlać po torze ale jechałem tak krzywo że przejechałem po innych torach i ludzie pouciekali mówiąc "lol co za psychole", "idę stąd bo się zaraże schizofrenią", "jak Maciek z klanu was zobaczył to dostał dałna" itp. Później Nial był kulą, po nim Sofa i tak dalej aż kulą był Zejn. Przez przypadek rzucił w nas bombą a my się przestraszyliśmy i uciekliśmy z dziury na kręgle z kwikiem. Wtedy bomba tam wpadła i wybuchła rozdupczając wszystkie tory, a następnie wjechała do pojemnika na kule i wysadziła jeszcze kule. Cała sala się zawaliła a później przyszedł personel i nas wypierdzielił po czym kazał zapłacić kare. Na szczęście miałem jeszcze karty kredytowe swoich starych i kase do rozpieprzenia na gupoty. Kiedy wróciłem do domu starzy mnie opierdzielili że zdemolowałem dom a później go podpaliłem i dali mi szlaban na kompa na dwa miesiące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński