poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 33 - selfi z Egipta

*Nial*
Jest pierwszy września więc trzeba iść do tego zapierdzianego squla. Hmmm a czy przypadkiem nas już stamtąd nie wypierdzielili? A dobra przyjdziemy na rozpoczęcie roku szkolnego to nie zauważą że nie chodziliśmy do szkoły. Nagle jakiś prymitywny prymityw zaczął się prymitywnie dobijać do mojej chałpy. Postanowiłem nie otwierać i udawać że nie ma mnie w domu.
- NIE MA MNIE W DOMU! - krzyknąłem
- A to ok - usłyszałem
Zaraz po tym jakieś dałnowate istoty wyważyły mi drzwi i sami się wypierdzielili.
- Ej mówiłeś że cie nie ma! - oburzył się Hary
- No właśnie! Kłamałeś! - krzyknęła eWelonor
- Dupa! Co za chamy, jakby mnie nie było to pewnie byście mi syfu w chałpie narobili! - wydarłem się - Co mi tu z tą kredką! - krzyknąłem kiedy zobaczyłem że Kejt maże jakieś hieroglify po moim oknie
- Ej Nial mamy takie pyt - powiedział Luj-is

- Co kcesz? - odrzekłem
- Idziesz do sql? - spytał Luj-is
- No ale nie mam podrencznikuf i dugopisa
- My też! - krzyknęła Pierdek
- Choćmy na szoping kupić to na poczekaniu! - rzucił pomysł Zejn
- Ok - zgodziliśmy się
Poszliśmy na szybkości do karfura kupić sobie podrenczniki i kololowe kledki. Wcześniej oczywiście ukradliśmy starym trochę kasy. Od razu wzięliśmy wózek i do niego wleźliśmy a później nim jeździliśmy po sklepie i driftowaliśmy między półkami. Mieliśmy ze sobą orke więc ona była na samym dole wózka a my na niej siedzieliśmy. Odpychaliśmy się miotłą którą po drodze zapieprzyliśmy sprzątaczce. Nagle zorientowaliśmy się że ochroniarze za nami lecą. Postanowiliśmy zbierać amunicje z półek i rzucać tym w nich. Kęt-all, eWelonor, Pierdek, Danio i Sofa zbierały graty po półkach, ja, Hary, Lijam, Zejn i Luj-is rzucaliśmy tym w ochrone a Kejt, Wjoleta i Debi(l) wiosłowały miotłami.
- Ej lol iks de chyba w coś wjechaliśmy - powiedziała Debi(l)
Postanowiliśmy zejść z wózka i sprawdzić co to a wózek wypierdzieliliśmy za regał. Okazało się że rozjechaliśmy jakiegoś oblazłego Kena w trumnie ...yyy znaczy w pudełku. Postanowiliśmy zrobić mu pogrzeb i ukryć zwłoki bo go potrąciliśmy a nie chcieliśmy iść do więzienia. Poszliśmy po jakieś przypadkowe graty żeby zbudować mu piramidę z grobowcem. Najpierw wzięliśmy pudełko z sześciopaku mleka i tam włożyliśmy Kena a potem naokoło zaczęliśmy budować piramidę z syfu. W międzyczasie Kejt poszła po ajlajnera żeby zrobić mu makijaż faraona. Zanim dokończyliśmy piramidę, przynieśliśmy jakiegoś plastikowego kota i zawinęliśmy go w srajtaśme. No co no przecież w Egiptach to sie koty też mumifikowało i chowało w piramidach. Potem obwinęliśmy srajtaśmą jeszcze Kena. Ale nie taką bylejaką szarą srajtaśmą tylko taką trzywarstwową białą w kwiatuszki. Później wróciliśmy do kończenia piramidy.
- Mam pomysła! - krzyknęła Kejt - Bo w piramidach to normalnie są te pułapki takie żeby se nikt faraona nie ukrad
- Nawrzucam tam bomb - powiedział Zejn
Kiedy Zejn poukładał tam bomby to jeszcze poszliśmy po inne przerażające pułapki takie jak klaun wyskakujący z pudełka albo grające zaproszenia na komunie. Kiedy już skończyliśmy piramidę to postanowiliśmy załatwić jakiegoś sfinksa. Wzięliśmy więc takiego big pluszowego lwa i postawiliśmy obok piramidy. Na koniec wysypaliśmy cukier i sól naokoło piramidy i sfinksa a późnej pomalowaliśmy to sprejem na żółto żeby wyglądało jak pustynia. Postanowiliśmy zrobić sobie zdjęcie na tle naszej piramidy a potem w sql powiedzieć że byliśmy na holidejsach w Egipcie. Zara! Sql! Musimy kupić kredki! Pobiegliśmy szukać po półkach jakiś ładnych kredek, flamastrów, długopisów żelowych i klejów z brokatem. A i zeszyty by się jakieś przydały tak dla zasady. Kiedy wzięliśmy wszystko co było nam tak very very bardzo potrzebne do szkoły, poszliśmy do kasy. Ale kurde jaś!!! Orka się nie mieści w kasie! Poszliśmy więc do kolejnej kasy ale tam też orka miała bloka bo kasy są za wąsko obok siebie. Postanowiliśmy poszukać jakiejś kasy obok której da się przejść z orką ale pierwsza i ostatnia były nieczynne bo kasjerzy akurat poszli do kibla a my nie mamy czasu na pierdoły bo musimy zdążyć na rozpoczęcie roku szkolnego żeby nas znowu nie wyrzucili ze szkoły. Zdecydowaliśmy że ukradniemy te rzeczy i jak wyjdziemy ze sklepu to ochrona każe nam zapłacić. Kiedy już zapłaciliśmy za zeszyty, kredki, flamastry, długopisy żelowe i kleje brokatowe poszliśmy wreszcie do szkoły. Nagle zorientowałem się że nie mamy podręczników!!!
- LUDU MAMY STRASZNY PROBLĘ - powiedziałem
- Wyłoncz tego capsa!!! - krzyknęła Danio
- A. Sory. Ludu mamy straszny problę! - powiedziałem - Nei mamy podręczników a nie stać nas na nowe bo przepiepszyliśmy wszystko na kredki
- To napiszmy własne podręczniki! - powiedział Hary
- Ok - zgodziliśmy się
Wzięliśmy zeszyty i zaczęliśmy robić z nich podręczniki. Najpierw zaczęliśmy napastować matme. Podręcznik nazwaliśmy "Heszke w meszke him" a w środku od razu napisaliśmy matematyczny cytat "Pitagoras twierdzi że matematyka śmierdzi" a potem zaczęliśmy pisać działania których sami nie umiemy rozwiązać, ale w podręcznikach do matmy takie są więc takie napiszemy "1 + 2677543322883336//43&5554 =
1 + 1 = 1 i pół
milion + 666 =
69 - tysiąc pięćset sto dziewięćset =
666 • 567775#33466&^^78822 =
765544446^^677 : (-0) = "
Potem wzięliśmy się za polski. Nazwaliśmy to "Koza śńerzna". Potem napisaliśmy tam czytanke bo często takie są w podręcznikach do polskiego "Dawno, dawno temó, za gurami, za lasami, a ńe, czekaj, jednak w leśe. W Las Pedlas mieszkau sobję Andszej Pedloski. Pewnego dńa Andszej postanowił zarejestrowadź śę w bezroboció. Wypełniajonc formulasz rejestracyjny napisał jako miejsce zamieszkańa Las Pedlas a kiedy oddał napadło go ef bi aj. Pszypiepszyli mu grabjami w ryj i powjedzieli rze Las Pedlas ńe istnieje i wyśedlili go do Dupy w Indonezji. Wściekły Andrzej (był wściekły bo pszet kwilom użar go lis ze wściekliznom) postanowił najehać na rumuńskom wjoske w Indonezji i wszystkich wyzabijać. I rzyli długo i szczenśliwie." Potem musieliśmy jeszcze napisać pytania do tekstu. "1. Dlaczego Andszej?
2. Dlaczego na fejsbuku nie da się ustawić lokalizacji Las Pedlas ja się pytam?!
3. Co się rymuje z "dziulej" bo ja nie wiem?"
Następny był angielski o nazwie "Inglisz tak właśnie inglisz, inglisz inglisz faking ruski bicz". Następnie wzięliśmy zeszyt z którego zrobiliśmy niemiecki o nazwie "instrukcja gwary Hitlera i neofaszystów". Potem fizyke "Co to qra jest?!", chemie "Chemia dla dałnów (jak zrobić bombe by: Zejn Malik)". A do wułefu jest podręcznik? A dobre i tak go zrobimy. Podręcznik do wułefu nazwaliśmy "podrencznik do wułefu". Chyba tyle podręczników starczy. Dokończyliśmy jeszcze w środku każdy podręcznik i podpisaliśmy się jako autorzy. Kiedy mieliśmy już gotowe podręczniki to poszliśmy do szkoły ale okazało się że już rozpoczęcie roku szkolnego się skończyło. A trudno. Jutro przyjdziemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński