środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 20 - sos szczurowy

*Wjoleta*
O my dżiiii na reszcie mam prace LOL iks de ale przydałoby się tam przyjść bo opuściłyśmy pierwszy dzień pracy to chociaż w trzeci przyjdźmy. Najpierw wzięłam prysznic, odświeżona przeczesałam włosy, nałożyłam na powieki liliowe cienie, pomalowałam usta szminką i poprawiłam błyszczykiem, pomalowałam paznokcie jasnofioletowym lakierem, założyłam fuksjową sukienkę z białym perłowym paskiem, białe buty na obcasie i torebkę pod kolor, włożyłam do torebki telefon, portfel i klucze. Wychodząc z domu stwierdziłam że asfalt na podjeździe mi się pokruszył, więc żeby się nie wypieprzyć przeszłam przez płot i wyszłam ogródkiem sąsiada. Po drodze poszłam po Kejt i Debi(l) i razem poszłyśmy do Mc[tusk]Donalda. Okazało się, że przez te dwa dni co nas nie było to się zrobiła kolejka przez pół świata a niektórzy nawet zdążili zdechnąć, a jakieś prymitywne murzyny zjadały się nawzajem bo były głodne.
Przecisnęłyśmy się przez kolejkę i przelazłyśmy po ladzie na nasze miejsce pracy <tak serio to mogły przejść zapleczem ale są gupie i tego nie wiedzą>. Zaczęłyśmy zbierać zamówienia. Pierwsza w kolejce stała spicniała babka.
- Poproszę dwa razy rosół - powiedziała spicniała babka
- A po co pani dwa razy jak pani tylko jedna jesteś - spytała Kejt
- Daj ten rosół paskudny orangutanie bo nie zapłace! - odpowiedziała bezczelnie
Poszłam do kuchni, gdzie akurat oblazły dziad podrzucał naleśniki na widłach. Gotował 2 dni a nikt nie odbierał jedzenia więc leżało po całej kuchni i się oknem wysypywało i  żule miały roczne wyżywienie.
- Panie masz pan tu gdzieś rosół? - spytałam
- Poczkoj, tam leży, pod bigosem z flak - odpowiedział
- Ok dzięki - powiedziałam i wygrzebałam rosół
Był tylko jeden problem. Rosół był jeden a spicniała babka chciała dwa. Szybko wzięłam drugi talerz i przelałam tam pół, ale jestem za tępa i wylewało mi się z talerza na podłoge. Wzięłam więc to co zostało i wlałam połowę do drugiego talerza. Stwierdziłam że jest tego za mało, więc dolałam wody z kranu i dałam Debi(l) żeby zaniosła spicniałej babce.
- A cymu to tak paskudnie smakuje? - bezczelnie hamsko pyto ją
- A gówno prawda normalnie bo to bardzo dobre jest - powiedziała Debi(l) i spróbowała trochę po czym mało się nie zrzygała więc rzuciła talerzem gdzieś daleko i jakieś murzyny sie za tym rzuciły i wylizywały to z podłogi, a spicniała babka wyszła Mc[tusk]Donalda
Kolejnym klientem był chińczyk.
- Poproszę kebab ze szczura i hotdoga - powiedział
Poszłam do kuchni ale nigdzie nie było kebabu ze szczura ani hotdoga.
- Panie masz pan tu gdzieś kebab ze szczura? - spytałam
- Pani, co pani pierdzielisz, jaki kebab ze szczura? Ja takich świństw to nawet widłami bym nie dotknął! - wydarł się oblazły dziad
- A masz pan tu gdzieś hotdoga? - spytałam
- Za oknem poszukoj - odpowiedział
Wyskoczyłam oknem i szukałam hotdoga gdy nagle zobaczyłam żula żrącego hotdoga. Wzięłam kontener i zaczęłam go nim bić. Zaczął uciekać i rzucił we mnie hotdogiem. Musiałam jeszcze znaleźć kebaba ze szczura. Zaczęłam szukać w wysypanych gratach z kontenera. Nagle wyskoczyły na mnie dzikie kaszaloty ze wścieklizną. Wzięłam je więc i upchałam na siłe do hotdoga. Później wyskoczył na mnie zgniły szczur więc wzięłam go i  jeszcze pare śmieci i wróciłam z tym wszystkim do kuchni. Włożyłam śmieci i szczura do sokowirówki, a jak skończyły się miksować polałam nimi hotdoga i dałam Debi(l) żeby zaniosła to chińczykowi.
- A ja se normalnie jeszcze kebaba ze szczura chciałem!  - oburzył się chińczyk
- Panie to masz dwa w jednym normalnie, masz tu pan we hotdogu sos ze szczura z kebaba! - wytłumaczyła Debi(l)
- Paskudne! - powiedział oburzony - A gdzie jest pies?!
- Jaki zaś pies! Panie! Pan żeś nie mówił o żadnym piesie! - wkurzyła się Debi(l)
- We hotdogu pies powinien być! Bo to hot dog jest i tam pies ma być, a ja se tu psa nie czuje! - wadził sie chińczyk i przewrócił stół po czym zaczął medytować i latać. Przestraszyłam się i rzuciłam w niego piekarnikiem, po czym Debi(l) rzuciła w niego garem, a Kejt mikrofalą. Wszystkie rzucałyśmy w niego wszystkim po kolei, a w tym czasie traciliśmy klientów, a inni kleli na nas że stoją tu 2 dni. Nagle chińczyk wyleciał przez dach a my musiałyśmy obsłużyć kolejnych klientów. Teraz do obsłużenia był |DAM DAM DAM| Stary Tuńczyka!
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - wydarła się Kejt - Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu AAaaaAAAAaaAAaAAaAAAAAAaAAaAaA! Sio! Łe fu! - krzyczała i biła go zwiniętym dywanem i pryskać odświeżaczem powietrza - Idź fuuuuuuu!
- Ja tylko chciałem tuńczyka zamówić! - powiedział Stary Tuńczyka
Pobiegłam do kuchni, wzięłam jakiś paskudny obrus, zwinęłam do niego jakieś syfy z kuchni i zaczęłam bić tym starego tuńczyka, a później rzuciłam tym w niego. Kolejnym klientem była Magda Gessler.
- Poproszę gulasz, trzy hepi mile, hamburgera z serem i pół czisburgera i indiańską herbatkę - powiedziała Magda Gessler
- Powtórzysz pani? Bo ja se normalnie zapomniałam - pwiedziała Kejt
- Poproszę gulasz, trzy hepi mile, hamburgera z serem i pół czisburgera i indiańską herbatkę - powtórzyła
- aaaaaa... ok... - powiedziała Kejt udając że zapamiętała. Podeszła do mnie i powiedziała: - trzy gulasze, helpi mil z serem, dwadzieścia i pół hamburgerów i indiańska herbatka
Poszłam do kuchni i powtórzyłam oblazłemu dziadowi:
- Panie, a masz pan tu gdzieś trzy hepi mile z serowym gulaszem, pół hamburgerów i murzyńską herbatkę?
- Ni mom, ale poczkoj - powiedział oblazły dziad i wziął hepi mila, wlał do niego ser, później wziął gulasz i wsypał do niego poćwiartkowanego hamburgera, po czym wszystko zalał herbatą z murzyna i posypał mielonką z wieloryba - Mosz
- OK spoko - powiedziałam i dałam to Debi(l) żeby zaniosła Magdzie Gessler
- CO TO JEST ZA ŚWIŃSTWO?! Moje gówno smakuje lepiej niż ten syf! Tą restaurację to trzeba zamknąć! - wydarła się
- A co pani chcesz, bo to pani zamówienie jest! - oburzyła się Debi(l)
- Ja to bynajmniej zamawiałam gulasz, trzy hepi mile, hamburgera z serem i pół czisburgera i indiańską herbatkę! - wydarła ryj
- A co to jest niby, jak nie to?! - wadziła się dalej Debi(l)
- To jest za przeproszeniem hepi mil polany serem i gulasz z poćwiartkowanym hamburgerem zalane herbatką z murzyna! - powiedziała i aż wszystkie zdziwiłyśmy się że wiedziała dokładnie z czego to jest zrobione
- Żryj to, nie pieprz! - powiedziała Debi(l) bo stwierdziła że została zbesztana
- Jesteście wszyscy jacyś niedorozwinięci! Gdzie jest szef?!
- Kaczana ma nas w dupie i czasem tu tylko se przychodzi a obecnie jej nie ma - wyjaśniła Debi(l)
- To ja se normalnie z nią porozmawiam! - wydarła ryj Magda Gessler i poszła do chałpy
Kolejnym klientem był Robert Biedroń.
- Poproszę bigos - powiedział
- OK - powiedziała Kejt
Poszłam do kuchni, gdy nagle zobaczyłam że oblazły dziad nadal podrzuca tego samego naleśnika na widłach, tak że był już spalony na czarno.
- Panie, co pan robisz! - wydarłam się - Weź pan drugiego naleśnika se rób! - powiedziałam i wzięłam masę na naleśnika z patelni i wylałam na widły. - Panie a tera to pan musisz se szybciej je smażyć! - podkręciłam piecyk na 17367248 stopni, a masa na naleśnika zlała się na piec i z grzałki wyleciał ogień do sufitu
Wtedy wbiły Kejt i Debi(l) bo martwiły się że długo nie wracam. Nagle zobaczyły olbrzymi ogień więc postanowiłyśmy coś z tym zrobić. Oblazły dziad wyszedł i dawał wszystkim mleko.
- Chciałem hepi mila! - wkurzył się jakiś paskudny Dziobdas
- Ady to ni zdrowe jest! Pij mlyko! - wydarł się oblazły dziad z widłami - i zapnij sie bo mru
W tym czasie my próbowałyśmy zgasić pożar.
- Mam pomysła! - krzyknęła Kejt - nie mamy gaśnicy, więc weźmy odświeżacz powietrza!
Wszystkie wzięłyśmy po jednym odświeżaczu i zaczęłyśmy gasić pożar. Nie wiadomo dlaczego wybuchł jeszcze większy pożar. Postanowiłyśmy stamtąd wyjść i zamknąć drzwi do kuchni żeby pożar nas nie zeżar. Wtedy przyszła Kaczana, weszła do kuchni, po czym wywaliła nas z roboty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński