środa, 13 lipca 2016

*tom 2* Rozdział 7 - wiocha w Star[króliku]Baksie

*Selena*
- Orka na horyzoncie! - zawołała Kejt. - Jedzie w stronę Star[królika]Baksa!
- Weim, ale nei chce mi się tak zapieprzać na tym kucu na szynach. - odrzekłam.
- To czystokrwista lama na biegunach, a nie kuc na szynach, ale mi też się nei chce - potwierdziła Kejt.
Nagle coś wstrętnego przelatując nad nami zasłoniło słońce. Czy to ptak? Czy to samolot? Nei(mar)! Nei no dobra, to nei był Neimar. Toż to Siwy Mikołaj na saniach z antylopami jest!
- Mam pomysła! - zawołałam.
- Wykupimy cały asortyment czipsów z Mezim i koka coli z Lawendowskim??22?2? - ucieszyła się Kejt.
- Nie! - zaprzeczyłam stanowczo. - No dobra, to też, ale później. Przywiążmy poniacze na biegunach do sań Siwego Mikołaja!
- Oki supi pomysł - zgodziła się.
Szybko zarzuciłyśmy lasso z lejców i zaczepiłyśmy za sanie. Śiwy Mikołaj nawet nie zauważył, że coś się przyczepiło do jego sań.
- Elo morelo, możesz pan skręcić do Star[królika]baksa? - zapytałam Śiwego Mikołaja.
Nagle jedna antylopa z zaprzęgu się urwała i spadła na autostrade.
- Yyy nie mogę, bo muszę wymienić te oponę co odpadła. - powiedział Śiwy Mikołaj.
- A gówno prawda, bo widziałam jak ją sam odcinasz!!!111!!1!!! - wydarła się Kejt.
Niestety już nie usłyszałyśmy odpowiedzi, bo Siwy Mikołaj odciął nożyczkami lejce naszych jednorożców na biegunach.
- Łoooooo - krzyczałyśmy lecąc.
Sorcia miało być łiiiii, a tera się pewnie wszyscy boją, bo to brzmiało jak Nergal na koncercie.
- Łiiiiiiiii - krzyczałyśmy lecąc.
Nagle wpadłyśmy do krzoków obok autostrady A4. Kurdesz bangladesz teraz musimy dzwonić po taksówkę. Wybrałam numer.
- Skąd wiedziałaś jaki jest numer? - spytała Kejt.
- Nie wiedziałam. Wymyśliłam na poczkoniu. - wyjaśniłam.
Ktoś odebrał.
- Heloł? - zaczęłam rozmowę telefoniczną. - Its mi... Aj łos coś tam coś tam kurde zapomniałam tego tekstu... Heloł. Ken ju hir mi?
- Cooo? Adel pani jesteś proszę ja ciebie? Coś chcioł? - odezwał się prymitywnie gościu z telefona.
- Poproszę dziesięć razy bismart strips, napój z dolewką, dwa nialburgery i kubełek nagetsów XXL. - złożyłam zamówienie.
- Nie ma. Możesz zamówić tylko taksówkę. - usłyszałam w odpowiedzi.
- Ok może być - powiedziałam.
Stałyśmy jeszcze długo przy autostradzie A4. Nagle podjechał jakiś dziwny samochód. Już miałyśmy do niego wsiąść, ale okazało się, że to nie taksówka tylko Pingwin w swoim Su(zu)ki. Ale nas ten cham nabrał że taksówkarzem jest! No nie do pomyślenia, pedofil jeden zasrany! Szybko uciekłyśmy że nawet nie zauważyłyśmy kiedy się znalazłyśmy w galerii. Od razu poszłyśmy do star[królika]baksa gdzie stała orka w kolejce, która wlekła się przez całą galerię. Poszłyśmy po naszą orkę.
- Pan tu nie stał! - powiedziała STARa babka, będąca w kolejce zaraz za orką.
STARa babka o em dżi o em dżi!!!11!! Nagle kolejka się przesunęła i orka była już pierwsza.
- Co pan/pani zamawiasz? - spytała kasjerka z ADHD.
- Ugh - odrzekła orka.
- Cooo? - dopytywała kasjerka.
- MuuuUUAooaaAAUuabwagguUuUuŁooOOuuUUU!!! - wydarła się orka i dostała takiej furii, że zaczęła się turlać jakby wzięła el es di i rozdupczyła pół sklepu a później wypadła przez okno.
- MUSIMY IŚĆ PO ORKE NA POLE ZANIM UCIEKNIE!!! - wydarłam się.
Nagle Kejt zauważyła Niala Chora-na stojącego w kolejce. Szybko pobiegła po kawę i wylała ją na niego. No, taki podryw, podobno skuteczny, no wiecie.
- KEJT TY GEJMENIE!!!11!!!11! TO BYŁA MOJA NJU BLUZKA KTÓRĄ WŁAŚNIE KUPIŁEM W CLOPPIE ZA BIG POŻYCZKĘ KTÓRĄ WZIOŁEM W ZUSIE! ODDAWAJ KASE BO NAŚLE NA CB ZEJNA OK!! HAJA! - Nial rozpoczął haję na środku sklepu, a wszyscy patrzyli na niego jak na debila.
- Wypad ze sklepu paskudny wydrze! - powiedziała kasjerka zdenerwowana tym niezwykle wiochmeńskim zachowaniem.
Zdenerwowany Nial wyszedł ze Star[królika]Baksa przywracając kilka stołów i łamiąc krzesło, a kiedy wyszedł z galerii wyrzucił jeszcze naszą orkę do śmietnika. Zara! Nasza orka! Natychmiast wyciągnęłyśmy ją z kosza i zawlekłyśmy do domu. Wrzuciłyśmy orkę do akwarium, tym razem zamykając okno, żeby nie wypłynęła i poszłyśmy oglądać Kiepskich na Polsacie. Nagle usłyszałyśmy "DING DONG KIM DZONK DUP DUP DUP!!!". Ruszyłam dupe z kanapy i poszłam otworzyć drzwi.
- Cukierek albo zamach! - powiedział Zejn.
Szybko zamknęłam mu drzwi przed nosem. Omg toż to groźba Niala była, że Zejna naśle jak Kejt mu hajsu za bluzkę nie odda. Trzeba jak najszybciej wziąć big pożyczkę!

(po)Cionk Dalszy Nastompi iks de

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński