czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 18 - doktor ze Szwecji to prostak i gnój

Odcinek specjalny: świąteczna wiocha
*Debi(l)*
Dzisiaj jest wigilia o em dżi o em dżi o em dżi!!! Hmmmm myślę że.... zaraz ja nie umiem myśleć :/ no więc twierdzę iż przydałoby się zorganizować wigilie! Musze to powiedzieć Kejt i Wjolecie.
- KEJT! WJOLETA! - krzyknełam
Był środek nocy więc zaraz wszyscy w całym hotelu się obudzili i zaczęli wołać na nas "zamknij morde!", "na takich to jeynie ekskomunike nałożyć!", "co wy jeszcze robicie w tym hotelu?", "wynocha kanalie!", "patrzcie, idiota!" i inne obraźliwe tekty, a Darecek rzucił w nas mikrofalą przez balkon.
- Czego? - zapytały Kejt i Wioleta
- Musimy zrobić wigilie! - dokończyłam myśl... a nie sory ja nie myśle... więc: dokończyłam wypowiedź
- I zaprosić ŁAN DAJREKSZON! - wydarła ryj Kejt
- Ok to lećmy teraz poukładać stoły! - powiedziała Wjoleta
Przystąpiłyśmy do realizacji planu. Wszystkie pobiegłyśmy każda w inną stronę. I znów usłyszałyśmy obraźliwe teksty na nas że gonimy po hotelu w nocy. Wróciłyśmy się i się spotkałyśmy pod naszym pokojem.
- Ej a tak wgl to po co my to zrobiłyśmy? - spytałam
- nie wiem - powiedziała Wjoleta
- ja też - powiedziała Kejt

Poszłyśmy tym razem już tak na serio. Musiałyśmy znaleźć odpowiedni lokal więc poszłyśmy do restauracji hotelowej. Jak ostatnie prymitywy wpieprzyłyśmy się tam bez pytania w środku nocy i zaczęłyśmy układać stoliki w jeden wielki stół. Poszłyśmy do kuchni i wzięłyśmy całe żarcie z lodówki które ugotował światowej sławy kucharz gruby Rysiu, a później jeszcze wyjęłyśmy to z kosza czyli z profesjonalnej przechowalni jedzenia powszechnie używanej w tym hotelu. Wyniosłyśmy to wszystko na stół. Wszystko było już gotowe więc pozostało napisać zaproszenia dla każdego z łan dajrekszon. Zaczęłyśmy więc pisać.
- JA CHCE DLA NIALA PISAĆ - wydarła sie Kejt
- Ok - powiedziałam ja i Wjoleta
a zaproszenia wyglądały tak:
DROGI NALÓ CHORA-NIE!
ZAPRASZAM ĆĘ NA WIGILIE KTURA OTBENDZIE ŚE W RESTAŁRACJI HOTELOWEJ (182756468364763875498 PIENTER NIRZEJ) PROSZE PSZYNIEŹĆ SWOJE JEDZENIE BO BIEDA JEST I TSZEBA ZAĆSKAĆ PASA. 
ZAPRASZAJO 
KEJT, WJOLETA I DEBI(L)

Pisałyśmy je józiową kredką na kawałkach obrusa które ucinałyśmy widelcami bo bieda jest. Kiedy skończyłyśmy wszystkie poszłyśmy do pokoju łan dajrekszon. Zapomniałyśmy że jest pierwsza w nocy więc jak wlazłyśmy im do pokoju to Zejn rzucił w nas bombą i wysadził nam zaproszenia.
- Ej no! Nasze zaproszenia! - rozwyła sie Wjoleta
- Sory to przez przypadek - powiedział Zejn
- A to spoko - powiedziała Wjoleta - tylko chciałyśmy was zaprosić na naszą wigilie
- O której? - spytał Lijam
- yyy... raz... dwa... - udawała że liczy Kejt - teraz.
- Ok to idziemy - powiedzieli chórem wszyscy z łan dajrekszon
Poszliśmy na dół do restauracji, ale żeby być szybciej to postanowiliśmy spaść ze schodów. Kiedy doszliśmy do restauracji usiedliśmy przy stole ale od razu zaczęła się haja bo Kejt przesuneła całe jedzenie w strone Niala. Szarpaliśmy się tak tym żarciem że w końcu zaczęliśmy nim rzucać. Wtedy usłyszeliśmy że ktoś idzie.
- Szybko! Robić barykade! - powiedział Hary bezStajls
Zaraz wzięliśmy połowe stołu wszytskie krzesła i żarcie i zrobiliśmy barykade. Z drugiej strony ktoś się też dobijał. Okazało się że to światowej sławy kucharz gruby Rysiu. Zaczął kląć że nie może wleźć do własnej kuchni. I wreszcie sie wydarł:
- Wyłaźcie stąd pedały! Wypierdzielać bo porąbie drzwi!
- Ale tu nikogo nie ma przecie, panie - odezwał się Luj-is
- A, jak tak to spoko. - powiedział Rysiu i se poszedł
- Ok już możemy zacząć wigile - powiedziałam i wszyscy poszliśmy do stołu, ale musieliśmy stać bo krzesła były pod drzwiami jaki barykada
Nie mieliśmy opłatków więc pomineliśmy składanie życzeń i od razu zaczęliśmy żreć jak świnie bez kultury. 
- Zara poczkojcie! - powiedział Nial
- Czego?! - wydarliśmy się wszyscy
- Nie mamy świeczki z Karitasu! - powiedział Nial
- Trzeba coś wymyślić... MAM POMYSŁA! - powiedział Lijam - Wbijemy śtyl od łopaty do podłogi i go podpalimy!
- Świetny pomysł - zgodziliśmy się
Zrealizowaliśmy nasz plan ale śtyl słabo się palił więc posypaliśmy go jakimś skruszonym suchym zielonym czymś które było w jakiś woreczkach. Fajnie się paliło więc nasypaliśmy tam tego więcej. Było z tego tyle dymu że mało nie oślepliśmy. Zaczęliśmy więc biegać jak tumany po całej sali. Wtedy wrócił nam wzrok i ukazał nam się doktor ze Szwecji.
- Gdzie państwo trzymacie pieniądze? - spytał doktor ze Szwecji
- Nie mamy pieniędzy - odpowiedział Hary chcąc oszukać go żeby nas nie okradł
- Teraz już nie. - powiedział złowieszczo doktor ze Szwecji i zaczął wymachiwać magnesem
- Panie no co pan?! - wydarł się Zejn i rzucił w niego bombą
Wtedy doktor ze Szwecji zniknął i okazało się że mieliśmy tylko jakieś halucynacje. Nagle zobaczyliśmy że stół jest pusty a w chwili naszej nieuwagi całe żarcie wzięła na wynos Chytra Baba z Radomia. Przypomnieliśmy sobie że musimy lecieć pilnować naszej kasy. Wybiegliśmy przez drzwi robiąc przy tym big dziure tak że nawet gruby Rysiu tam wszedł i polecieliśmy na góre. Wlecieliśmy do naszych pokojów gdy okazało się że Rysiu nas goni i przeklina. Postanowiliśmy się zamknąć w pokojach, dla bezpieczeństwa na klamkę. Żeby było jeszcze bezpieczniej przebiliśmy ścianę między naszym pokojem a pokojem  łan dajrekszon. Wtedy drzwi otworzył światowej sławy kucharz gruby Rysiu. Ale jakim cudem? Przecież drzwi zamknięte były no! Żeby się uratować wszyscy; czyli ja, Kejt, Wjoleta, Nial, Lijam, Hary, Luj-is i Zejn wyskoczyliśmy przez balkon, a kucharz Rysiu rzucił w nas naszymi bagażami i meblami. Zainspirowany tym Darecek zaczął rzcucać do nas panelami które w międzyczasie wyrywał z podłogi. 
- Panie co pan robisz?! - krzyknęła jakaś upośledzona sprzątaczka z wylezionymi gałami i chustką w kwiotki - Płać pan tera za zniszczenia bo jo tego sprzątać nie będe!
Darecek się przestraszył i wyjechał swoją wanną przez balkon.
- Jestem Pedałowski. Darecek Pedałowski. - powiedział lecąc z 182756468364763875499 piętra tak żeby było bardziej słeg yolo
Jednak zaraz po tym wbił się wanną do okna w biurowcu na przeciwko. 
- Zaraz zaraz, czemu nam nikt nie kazał płacić za zniszczenia? - spytał Hary
- Rachunek dla państwa - powiedziała ta sama spicniała sprzątaczka i rzuciła w nas jakimś papierem na którym pisało "Za zniszczenia własności hotelu macie państwo do zapłaty 97367167837ugyu347832646874t672153273y27yu4t36467346783648374563476 dolarów. Zapraszamy ponownie. Wesołych świąt."
- Zara! Tak być nie będzie! Trzeba coś wymyślić! - oburzył się Luj-is
- Podłóżmy komuś ten rachunek! - powiedział Nial
- Toż to dobry pomysł jest - powiedziałam
Pobiegliśmy do tego biurowca gdzie była wbita wanna Darecka i wlecieliśmy tam przez dziure w oknie obok wanny. Przeszliśmy obok bardzo kulturalnych ludzi przy kompach którzy patrzyli sie na nas jak na idiotów i wrzuciliśmy im ten rachunek pod choinke. Już wychodziliśmy gdy Zejn zatrzymał się obok jednego kompa.
- Daj poekspić w... - zaczął Zejn
- ...bombermena? - wszyscy się przestraszyliśmy
- W Mario - dokończył Zejn
- Ufff - odetchnęliśmy z ulgą
Zaraz przyjechała policja więc uciekliśmy. Na szczęście nie po nas tylko po Darecka ale i tak na wszelki wypadek uciekliśmy ale jak stanęliśmy na wanne żeby przejść to sie przechyliła i spadła z okna. Uciekliśmy szybko a Darecek odjechał wanną ale i tak psy rzuciły do niego mandatem a on wrócił się i wrzucił ten mandat pod choinke w biurowcu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński