poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 7 - Stary Tuńczyka, ty już nie pijesz

*Nial*
Tańczyliśmy dzikie densy na dżamprezie, gdy nagle jakoś tak cała chałpa zrobiła się mokra. Dosłownie cała - nawet pływaliśmy i nie mogliśmy przez to tańczyć.
- Szybko! Róbcie wały przeciwpowodziowe! - krzyknął Luj-is
Wszyscy zaczęliśmy budować wały przeciwpowodziowe z mebli. Jedna szafka napęczniała i się rozdupcyła, więc wzięliśmy każdy po jednej desce z niej i pływaliśmy na nich. Fu ale ta woda śmierdziała! Chyba Hary robił zapasy na cały rok ze starej studzienki Adama Swędzidupy! Wtedy wbiegł Hary i krzyknął:

- Ratunku!
- Co się stało? - spytaliśmy chórem
- Stary Tuńczyka dostał szajby! - odpowiedział Hary
- Jakoś mnie to nie dziwi - powiedziała eWelonor
- Ale nie w tym sensie! To już przebiło jego możliwości! Powiedział, że jest jakimś czajnikiem Baltazarem i rzucił jakieś dziwne zaklęcie ...coś w tym stylu "TOALETAS WYLEWAS!" po czym machnął nóżką od mojego krzesła i kibel wylał na dom! - wytłumaczył
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć do pokoju wparował Stary Tuńczyka.
- O nie! Tak być nie będzie! - zaczął - Ja, Tuńczainik Baltazar Umyjschody-Todziadostwo Brunon Kwiecień Pierdziszajewski ogłaszam wam tu zgromadzonym, że rozpierdzielę wam chałpę! MEBLUS ROZPOŁOVIS!
- Ej no! To były moje nowe meble! - zdenerwował się Hary - A teraz są rozdupcone na pół! Uciekajmy stąd!
Wszyscy uciekliśmy i schowaliśmy się pod dywanem. Siedzimy po cichu gdy nagle okazało się, że tam jest ZDECHŁA RYBA! Uciekliśmy, ale wkońcu pomyślałem: ,,Zaraz, zaraz jedyną rzeczą która może powstrzymać Starego Tuńczyka to zdechła ryba pod dywanem!"
- Ej ludzie! Mam pomysła! Suchajcie! Ta ryba co se pod dywanem leży to nam się przyda normalnie! Musimy tu zagonić Tuńczyka Starego i ucieknie z chałpy! - krzyknąłem
- To zły pomysł! - ucieszył sie Hary - ..a nie. jednak dobry.
Wreszcie przybył Stary Tuńczyka. Postanowiliśmy podnieść dywan żeby przestraszył się ryby.
- Skończyło się babci sranie! - powiedział Stary Tuńczyka wiedząc, że chcemy przestraszyć go zdechłą rybą - ZDECHILIS-RIBIS ZANIKUS!
Nastała chwila ciszy. Jednak ryba nie znikła.
- To jest jakiś demon! - przeraził się Stary Tuńczyka
Wtedy zdechła ryba przykleiła się do dywanu, który zaczął lewitować nad ziemią, po czym pofrunął razem z rybą i zaczął latać po domu. Zacząłem się obawiać, że nas złapie i zginiemy.
- Nie pozostaje mi nic innego... dzwonimy do magika, który pokona tych świrów! - krzyknął Hary
Hary poleciał po stacjonarny i zaraz wrócił. Co za ciota! Przylazł tu ze słuchawką i urwanym kablem...
- Halo? Wszechwiedzący medżiku! Przyjdź tu do mojej chałpy bo mnie jakieś beboki straszą! - powiedział do telefonu Hary po czym się rozłączył
- I co ci powiedział? Przyjdzie? - spytał Lijam
- Nie wiem. Rozłączyłem się. - odpowiedział Hary
Ale debil! Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Hary otworzył i okazało się, że to ten medżik, którego zawołał Hary.
- Dzień dobry. - powiedział
- Dzień dobry medżiku mam problem! Bo u mnie w chałpie toczy się jakaś odwieczna walka dobra ze złem! - opowiedział Hary
- A. I co z tego?
- No Tuńczyka Stary zaczoł rzucać jakieś dziwne zaklęcia i kibel wylał i robiliśmy wały przeciwpowodziowe i zadechnięta ryba odleciała na dywanie i lata tam i tam i tam i tu i tam i tam...
- No ale weź się pan wyrażaj jasno bo ja se panie stąd pójdem bo sie balet mongolski we telewizji za chwile kurde zacznie!
- A wejdź pan to se pan zobaczysz i se pan uwierzysz!
- A panie bo to pana problem jest a nie mój
- A no jaki problem ja chcę żebyś pan wygonił tych matołów no!
- No bo ja panu mogie domka ze kartów wybudować a nie jakie demony wystraszać odstraszać
- To wypierdzielaj pan bo pan se baleta przegapisz! Sio! - wkurzył się Hary i zamknął drzwi, tak trzasnął, że pół ściany odpadło
Byliśmy sami w domu z tymi poczwarami. Jedynym ratunkiem było się bronić jak silny men!

– minutę później –

Nadal siedzimy i płakusiamy pod stołem, a nad nami lata zdechła ryba na dywanie. Nagle Kejt zaczęła płakusiać i uparła się, że chce płakusiać w kąciczku. Poszła więc do kąciczka płakusiać, ale kiedy szła to jej normalnie ta ryba na dywanie mało nie zjadła! Chwilę później przybiegł Stary Tuńczyka i wybiegł przez ścianę krzycząc, że jest wilkołakiem jakby we swojej chałpie był, normalnie, jakby we swojej chałpie był! Wreszcie nie wiadomo czemu chałpa się zwaliła i leżeliśmy pod gruzami i Hary zaczoł płakusiać.
- Hary, czemu płakusiasz? - spytałem
- Bo to miała być taka dżampreza jak wczoraj, a nawet lepsza niż wczoraj a jednak jest głupia! Tak jakby mieliśmy się cofnąć do wczoraj i zrobić lepszą dżamprezę! - wytłumaczył płakusiając Hary
- Ale wczoraj była sobota a dzisiaj jest niedziela! To nie jest takie same bo dni się inaczej nazywają! - oburzyłem się - I tak wgl to czemu nie poszłeś do kościoła?
- Bo jest sobota! Miało być jak wczoraj to ustaliłem, że dzisiaj jest sobota tak jak wczoraj!
- To jutro jest niedziela?
- Tak.
- Aha.
- Nom.

"- Tak. - Aha. - Nom." typowa rozmowa łan dajrekszon zwana także ich slangiem.

Po tym poszliśmy wszyscy do domu, a Hary miał opieprz od swoich starych, że znowu zwalił chałpe na którą wzieli taką big pożyczke.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując pomagasz Kejt uzbierać wyścieb na koncert Łan Dajrekszon.

1 kom = 1 frank murzyński